Obserwatorzy

wtorek, 29 stycznia 2013

Olejek pod prysznic z serii IsanaMed

Olejek pod prysznic z zawartością blisko 40% natłuszczających olejków. Dzięki zawartości pantenolu i witaminy E skóra chroniona jest przed wysuszeniem, zachowuje miękkość i sprężystość. Neutralna dla skóry wartość pH stabilizuje jej warstwę ochronną i w ten sposób wzmacnia ją. Nie zawiera barwników i środków konserwujących. Nie zawiera mydła i nie ma odczynu zasadowego. Dobroczynne działanie na skórę potwierdzone dermatologicznie. Skomponowany specjalnie dla potrzeb wrażliwej skóry.
Kupiłam go, ponieważ nie było pomarańczowego olejku pod prysznic z Isany którym jestem zachwycona i który moim zdaniem jest genialny. Pod wpływem zachwytów nad tamtym, oprócz zapachu który jest okropny ale ze względu na działanie mu to wybaczam, kupiłam ten. Opakowanie jest poręczne nie ma z nim żadnych problemów z otwieraniem, problemem może być to że nie widać ile go zostało. Zapach niestety jak w przypadku tamtego olejku, też jest tranowaty ale znacznie mniej wyczuwalny. Konsystencję ma lejącą, dlatego może uciekać nam między palcami, nie pieni się. Dobrze myje i nie wysusza. Co do nawilżenia to na pewno nawilża, ale nie tak dobrze jak ta wersja pomarańczowa, ten jest zdecydowanie słabszy. Ja z powodu swojego wrodzonego lenistwa z balsamowaniem jestem oporna, dlatego takie olejki to dla mnie wybawienie, jednak ten mnie nie zachwycił w porównaniu do pomarańczowego brata zdecydowanie wybieram tamten, a tego więcej nie kupię.
A Wy lubicie takie olejki? Czy jesteście fankami balsamowania?

sobota, 26 stycznia 2013

Ratunek dla zniszczonych włosów

Dziś recenzja maski do włosów, jak wiecie z poprzednich postów moje włosy są zniszczone przez ciągłe  prostowanie w gimnazjalnych czasach, farbowanie też robi swoje, a na dodatek moje zmora z łupieżem który ciągle gdzieś się czai i wyskakuje od razu gdy zmienię tylko szampon. Co prawda włosomaniaczką nie jestem jeszcze, ale staram się czytać jak najwięcej takich blogów i dbać o moje włosy jak najlepiej.
Intensywnie regenerująca maseczka Wax Latte to wyjątkowy produkt zalecany szczególnie do odbudowy osłabionych i zniszczonych włosów.
Wyróżniającą cechą maseczki jest jej woskowa konsystencja która wraz z oryginalną kompozycją olejku ze słodkich migdałów oraz protein mlecznych zapewnia skuteczną, kompleksową regenerację i pielęgnację włosów.
Maseczka zalecana jest do włosów:
-bardzo osłabionych i zniszczonych,
-pozbawionych blasku u szorstkich,
-łamliwych o rozdwajających się końcówkach.

Maskę tą kupiłam ponad 2 miesiące temu i od tego czasu stosuje ją regularnie raz w tygodniu. Po myciu nakładam na włosy, zakładam termoczepek dołączony do maski i na to wszytko jeszcze ręcznik. Maskę na włosach trzymam pół godziny, czasami nawet do godziny w zależności ile mam czasu i spłukuję. Maska ma bardzo ładny, delikatny zapach (trochę kojarzący się z budyniem), wygodne opakowanie z którego łatwo można wydostać produkt i nic się nam nie zmarnuje. Tak jak zaznaczyłam już, moje włosy są zniszczone i ta maska ma na nie zbawienny wpływ, przede wszystkim włosy się po niej nie puszą, są gładkie. Ułatwia rozczesywanie i układanie włosów. Po dwóch miesiącach stosowania widać efekty, włosy są nawilżone, odżywione i błyszczące. Wyglądają dużo zdrowiej niż wcześniej, kolejny plus to świetna wydajność i niska cena około 20zł. Polecam tą maskę, dla mnie jest numerem 1 i na pewno kupię kolejne opakowanie!
A Wy co o niej sądzicie? Jaka jest Wasza ulubiona maska?

środa, 23 stycznia 2013

Jagodowo-waniliowa przyjemność tylko dla nosa

Dziś kolejna pachnąca recenzja, jak wiecie zapach kosmetyku jest dla mnie bardzo ważny, strasznie ciężko używa mi się kosmetyków, które są chemiczne chociaż od tej zasady są wyjątki jak na przykład Olejek pod prysznic z Isany, który zapach ma okropny - tranowaty, ale za to działanie rewelacyjne. W dzisiejszym poście mowa będzie o kremie do stóp z Avonu:
Nawilżający krem do stóp. Jagody i Wanilia. Nadaje skórze stóp jedwabistą miękkość. Wmasować w czystą i suchą skórę stóp aż do czasu całkowitego wchłonięcia się kremu, zwracając szczególną uwagę na miejsca, gdzie skóra jest szorstka.
Jak widać na powyższych zdjęciach krem wygląda bardzo zachęcająco, opakowanie jest przyjemne dla oka, dodatkowo to miękka tuba z której łatwa wycisnąć krem. Jest koloru różowego, a zapach ma gumy mamby z dzieciństwa, ja ten zapach uwielbiam. Krem bardzo szybko się wchłania nakładam go zawsze na noc, ale efekt nawilżenia jest bardzo krótkotrwały. Chociaż wygląd i zapach przede wszystkim jest bardzo ważny, tak jego działanie jest tak słabe, że prawie niewyczuwalne. Nie polecam Wam tego kremu, jest wiele innych w podobnej cenie, które mają dużo lepsze działanie.

sobota, 19 stycznia 2013

To co tygryski lubią najbardziej...

...czyli rzecz jasna zakupy! No bo przecież każda z nas je lubi, u mnie dawno nie było żadnego posta zakupowego więc dziś pokażę Wam to co kupiłam w ostatnim czasie, a trochę się tego nazbierało:) Zdjęcia zbiorczego nie mam, bo wszystko kupowałam można powiedzieć na raty, trochę tu trochę tam.
Przy okazji wizyty w biedronce przy zakupach spożywczych można natknąć się na bardzo fajne promocje na kosmetyki, których ceny w drogeriach są znacznie wyższe i tak do mojego koszyka trafił nowy Płyn do demakijażu bebeauty i Masło do ciała bawełna od Bielendy. A także skusiłam się na krem Intensywnie pielęgnujący do masażu stóp.
 Na zmywacz w płatkach od Sensique skusiła mnie promocja, kosztowały nie całe 3 złote i będą czekać na zapakowanie ich do wyjazdowej kosmetyczki, kolejny to Krem rumiankowy Isana  co prawda bardzo rzadko kremuję dłonie, ale zamierzam to zmienić. Babydream krem do twarzy i ciała używam go na noc, na twarz aby ją porządnie nawilżyć i Lioton do mycia twarzy i ciała IsanaMed, używam do mycia twarzy i już mogę powiedzieć że świetnie oczyszcza i bardzo dobrze radzi sobie z usuwaniem makijażu.
 Moje ulubione żele pod prysznic z Isany, akurat jest na nie promocja i kosztują 2.99zł, mają piękne zapachy, bardzo dobrze myją i nie wysuszają, na pewno każdy znajdzie zapach dla siebie, bo jest ich bardzo dużo do wyboru.
Chusteczki Babydrem, moje ulubione zastąpiłam nimi chusteczki z biedronki są bardzo duże i za to właśnie ich lubię:)
I wczorajsze zakupy! Jeśli ktoś z Was jeszcze nie wiem, trwa wyprzedaż produktów Bell w biedronce! Podkłady kosztują 5.99zł, a lakiery 3.99zł. Więc warto pójść i przyjrzeć się wszystkiemu jeszcze raz, bo w moich biedronkach wybór jest jeszcze bardzo duży. Ja kupiłam dwa podkłady, lakier do paznokci w kolorze koralowo-pomarańczowym (ale opakowanie z numerkiem już wyrzuciłam). W naturze jest promocja na cienie Sensique, kosztują 2.99zł ja wzięłam dwa jasne i choć kolory znacznie się od siebie różnią to oba mają numerki 102. W Rossmanie kupiłam maskę do włosów z Alterry, to jedna z moich ulubionych masek do której chętnie wracam i chusteczki nawilżające.
I kupiłam jeszcze mgiełkę Playboy w naturze, a wypatrzyłam ją już kiedyś kiedyś u Belli. Bardzo mi się podoba jej zapach:)
A jak Wasze zakupy? Macie coś z tych, lubicie?

czwartek, 17 stycznia 2013

Karmelowo-ciasteczkowa rozkosz dla ust!

Dziś kolejny produkt którego nie trzeba nikomu przedstawiać i znów w kategorii pielęgnacji ust, a jest to już osławione masełko do ust Nivea. Od razu gdy zobaczyłam ich na blogach wiedziałam, że muszę je mieć:)! Ale z racji tego, że w moim mieście nie ma SuperPharm, czekałam aż wejdą do asortymentu albo Natury albo Rossmana, gdy już pojawiły się w Naturze nie chciałam kupować w cenie regularnej i czekałam na promocje! Także długo się na nie wyczekałam, ale gdy tylko dowiedziałam się o promocji od razu popędziłam po nie i oto mam karmelowe masełko.
Nivea, Lip Butter (Masło do ust) (różne rodzaje)
Zapewnia codzienną pielęgnację i ochronę przed pękaniem wrażliwej skóry ust. Jego natłuszczająca konsystencja zapewnia ochronę przed słońcem, mrozem i wiatrem.
Nawilżająca formuła z Hydra IQ zawierająca masło shea i olejek z migdałów zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację.
Już na samym początku chciałam kupić dwie wersje malinową i karmelową, ale postanowiłam spróbować jedną, a gdy mi się spodoba wtedy kupić następną. Zdecydowałam się na wersję karmelową, która pachnie obłędnie i moim zdaniem ciasteczkowo:) Już za sam zapach wielki plus! Wielu dziewczynom może nie odpowiadać opakowanie, ale mi się ono podoba, jest szerokie i nie ma problemy z wydostaniem masełka nawet gdy mamy długie paznokcie. Świetnie nawilża usta, nie podkreśla suchych skórek, nadaje ustom delikatny połysk śmiało można zastąpić bezbarwny błyszczyk tym masełkiem. Używam go najczęściej rano przed wyjściem i czasami kilka razy w ciągu dnia, moje usta pomimo zimy są w bardzo dobrym stanie, nie są przesuszone, a bardzo dobrze odżywione. Czy jest lepsze od sławnego Carmexa? Moim zdaniem nie, oba są równie dobre, ale w przypadku jeśli chodzi o opakowanie i zapach zdecydowanie wygrywa Nivea:) Na pewno wypróbuję jeszcze wersję malinową:)
A Wy macie? Co o nim sądzicie? I co u Was najlepiej sprawdza się do pielęgnacji ust?

wtorek, 15 stycznia 2013

Postrach makijażu od Marion!

Dziś kolejny post z recenzją, ostatnio przed sesję mam bardzo mało czasu, a jak już wracam to albo nauka albo już nie mam na nich ochoty. Wy pewnie też tak macie?:) Ale minie ten straszny okres i znowu będzie więcej czasu! Dziś mam dla Was recenzję dwufazówki od Marion. Już na początku muszę powiedzieć, że Marion mnie bardzo pozytywnie zaskakuje ma świetne kosmetyki!
Dwufazowy płyn do demakijażu oczu skutecznie usuwa wodoodporny i trwały makijaż, bez pozostawiania na skórze tłustego filmu. Łagodna formuła wzbogacona ekstraktem z rumianku łagodzi delikatną skórę wokół oczu oraz zmniejsza podrażnienia. Zawarta prowitamina B5 doskonale nawilża skórę, nadaje jej gładkość i elastyczność.
Faza ciemna to bardzo delikatny płyn, który odświeża i nawilża skórę, a faza jasna bogata w delikatne oleje, skutecznie zmywa makijaż wodoodporny i długotrwały bez pozostawiania na skórze tłustego filmu.
Nie powoduje podrażnień skóry i spojówek, nie zawiera detergentów i substancji zapachowych.
Polecany również dla osób o wrażliwych oczach oraz noszących szkła kontaktowe.
Po przygodzie z dwufazówką od Bielendy, bardzo polubiłam ten typ produktów, dlatego przechodząc obok niej w Naturze przy zawrotnej cenie 3.99zł nie mogłam przejść obojętnie. Nawet jakby okazała się kompletnym bublem nie byłoby szkoda. Opakowanie jest standardowe dla takich produktów, dwie warstwy bardzo dobrze się mieszają, fazy tłustej jest mniej ale nie sprawia to żadnego problemu przy używaniu, zużywają się proporcjonalnie. Zapachu nie wyczuwam żadnego. Bardzo dobrze radzi sobie z usuwaniem makijażu wystarczy, że chwilę przytrzymamy przy powiece wacik, a płyn doskonale rozpuszcza i usuwa makijaż. Bardzo dobrze radzi sobie nawet z mocniejszym makijażem. Co najważniejsze nie podrażnia oczu, nie szczypie i nie ma "mgły" na oczach co zdarza się często w przypadku dwufazówek.Jeśli chodzi o warstwę tłustą, to w porównaniu z Bielenda jest praktycznie nie odczuwalna i minimalna. Dla mnie ten płyn jest genialnym odkryciem! I polecam jego wypróbowanie, ja na pewno będę do niego wracać, u mnie wygrywa z Bielendą:)
Miałyście, co o nim myślicie? Lubicie dwufazówki czy raczej micele?

piątek, 11 stycznia 2013

Czy tak pachnie szczęście?

Dziś coś o szczęściu w kosmetyku? Czy to możliwe? Mam dzisiaj dla Was recenzję peelingu od Farmony o którym słyszała chyba każda z nas, po wielu wielu opiniach postanowiłam go wypróbować i ja!
Cukrowy peeling do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i słonecznym zapachu mango i brzoskwini. Zawiera fitoendorfiny z owoców noni - cząsteczki szczęścia, które wprowadzają w doskonały nastrój, stymulują pozytywną energię, radość i chęć do działania.
Dzięki zawartości masła karite i czerwonych kapsułek z witaminą E głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia, sprawiając że ciało staje się zachwycająco miękkie, delikatne i jedwabiście gładkie. Kryształki cukru usuwają martwy naskórek i idealnie wygładzają ciało, a owoce noni rosnące na bajecznych, przepełnionych słońcem wyspach Polinezji zwiększają wydzielanie endorfin, pozwalając cieszyć się wspaniałym nastrojem i pełnią szczęścia.
Cukrowy peeling myje, delikatnie natłuszcza i odżywia skórę, dzięki czemu nie jest konieczne używanie balsamu.
Opakowanie to duży słoik z którego łatwo można wydobyć peeling i mamy pewność, że nic się nie zmarnuje. Ja takie opakowania bardzo lubię. Kupując go w drogerii pomyślałam ale duży, ale to tylko złudzenie bo w rzeczywistości słoiczek w środku jest o wiele większy niż się nam wydaje po opakowaniu. Konsystencja jest zbita, nie spływa, co do samego ścierania to peeling bardzo dobrze sobie radzi. Ja jestem fanką mocnych zdzieraków, ten do najmocniejszych nie należy ale bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek i nie podrażnia. Mogłabym się przyczepić do wydajności, bo jest taka sobie, bardzo szybko ubywa nam tego produktu. Ale są kolejne plusy które go bronią:) natłuszcza skórę i nie musimy już się balsamować (ja jestem strasznym leniem jeśli chodzi o balsamowanie!). A zapach ehhh...tak rzeczywiście pachnie szczęście! Jest obłędny:) Polecam Wam ten peeling, głównie ze względu na zapach który jest na pierwszym miejscu, jego działaniem też nie będziecie rozczarowane!
Miałyście go? Co o nim sądzicie? Jakie są Wasze ulubione peelingi?

wtorek, 8 stycznia 2013

Dobiłam dna po raz kolejny!

Dziś pora na denko, chociaż wiem że spóźnione ale z czasem teraz jest różnie w czasie zaliczeń itd. Denko pochodzi jeszcze z ubiegłego roku, a ja jestem strasznie z siebie dumna, że udało mi się dobić dna aż tylu produktów. Jak na moje zdolności jest całkiem całkiem nieźle!
Tak prezentuje się cała reklamóweczka zbieranych przeze mnie pustych opakowań, weszło już mi to w nawyk! A nawet znalazło się miejsce na denkowy koszyczek:)
Zimowy żel pod prysznic żurawina i biała herbata Isana klik! Jak dla mnie zapach obłędny, bardzo dobry żel, który spełnia swoje podstawowe funkcje i tani.
Scrub do ciała Truskawka Avon klik! Pięknie truskawkowo pachniał i to tyle zachwytów, okazał się być bublem, a właściwości ścierających nie miał żadnych.
Krem do stóp z 10% mocznikiem FussWohl klik! Bardzo dobry krem, świetnie nawilża i zmiękcza. Spełnił swoje zadanie nie na 10% a na 100% na pewno jeszcze nie raz do niego wrócę.
Krem do rąk Dove średnio spełniał swoje zadanie, dawał uczucie nawilżenia bardzo krótkotrwałe, za to pachniał naprawdę bardzo ładnie.
Zmywacz do paznokci Bebeuty całkiem dobrze radzi sobie z usuwaniem lakieru, z pompką też nie miałam żadnego problemu. Chociaż jeśli mam wybierać między nim, a zmywaczem z Lidla wybiorę ten drugi.
Cukrowy peeling do rąk Paloma klik! Jak dla mnie genialny! Cudowny zapach, ma duże złuszczające drobinki i nawilża dłonie! Na pewno kupię jeszcze:)
Żel głęboko oczyszczający Vichy bardzo dobrze oczyszcza, przyjemnie pachnie i jest dość wydajny, ale nie zmniejsza porów i tym podobnych obietnic. Choć z oczyszczaniem radzi sobie genialnie, potrafi usunąć makijaż i nie szczypie w oczy.
2-fazówka Bawełna od Bielendy klik! Bardzo dobrze radzi sobie z makijażem i była wg mnie świetna, teraz odkryłam 2-fazówkę z Marion i sądzę, że jest jeszcze lepsza:)
Szampon przeciw wypadaniu Neril stosowałam go przez długi czas licząc na efekty, niestety tylko na krótko zmniejszył problem wypadania włosów, po nie długim czasie włosy znów zaczęły wypadać mimo że stosowałam go regularnie.
Maska nawilżająca z Granatem z Alterry u mnie sprawdza się świetnie! Bardzo dobrze nawilża włosy są miękkie i bardzo dobrze się układają i co najważniejsze nie puszą się.
Fluid kryjąco-korygujący Bell kupiłam podczas wyprzedaży kosmetyków Bell w biedronce za około 5 złotych, podkład fajnie się rozprowadza, świetnie kryje niedoskonałości i o dziwo bardzo dobrze stapia się z moją cerą. Szkoda tylko że nie mogę go teraz nigdzie znaleźć.
FlosLek ze świetlikiem i babką lancetowatą u mnie się nie sprawdził, liczyłam na to że da sobie radę z sińcami pod oczami, ale nie robił z nimi nic. Na plus jest nawilżenie i żelowa konsystencja.
Kolagenowe płatki pod oczy kusiły mnie już bardzo dawno. Dają uczucie odprężenia i relaksu, bardzo dobrze nawilżają, ale ja po wielu pochlebnych opiniach spodziewałam się po nich czegoś więcej. Raczej już nie kupię.
A Wam jak poszło denko w ostatnich miesiącach? Miałyście któryś produkt? Co o nim sądzicie?



sobota, 5 stycznia 2013

Nudziakowy eliksir

Jak mija Wam sobota? Ja dzień dzisiejszy spędziłam na zakupach i nogi mi odpadają, chociaż udało mi się kupić kilka fajnych rzeczy, a jak u Was? Byłyście na wyprzedażach? Co kupiłyście? Dzisiaj czas na kolejną pomadkę, ostatnio zdecydowanie częściej sięgam po pomadki niż po błyszczyki. A kolejna z nich to nudziakowy Eliksir z Wibo w kolorze 05.
Pomadka:
- nie wysusza ust i dodatkowo sprawia, że stają się aksamitnie miękkie,
- trwalsza niż błyszczyk,
- najmodniejsze odcienie sezonu.
Nabłyszczająca formuła pomadki zapewnia ustom nawilżenie nadając im soczysty kolor. W kolekcji znajduje się 8 modnych i klasycznych odcieni – wystarczy wybrać jeden z nich dla siebie i czarować pięknym uśmiechem. W palecie kolorów znajdą się odcienie różu, brązu i czerwieni. Lekka konsystencja pozwala na łatwe rozprowadzenie się koloru tworząc ochronną powłokę na ustach by prezentowały się nie tylko pięknie ale i zdrowo.
Zacznę od opakowania, które jest strasznie tandetne! Nie polecam nosić jej w torebce, bo będziecie musiały szukać zatyczki od szminki która mi gubi się zawsze w torebce, co jest strasznie irytujące. Pomadka jest miękka, świetnie się nakłada nie ma żadnych problemów i nie wymaga poprawek. Intensywność koloru można stopniować. Nie wysusza ust, a wręcz przeciwnie ładnie je nawilża i całkiem nieźle się trzyma. Usta wyglądają zdrowo. Jest tania i łatwo dostępna. Ja jeszcze kupię inne kolory, na pewno czerwień. A Wy co o niej sądzicie?

środa, 2 stycznia 2013

Mój włosowy wybawca!

Dziś mam dla Was recenzję szamponu przeciwłupieżowego z Grenn Pharmacy. Moje włosy są bardzo problematyczne i potrzebują porządnej regeneracji, po tym jak przez całe gimnazjum katowałam ich prostownicą. Gdzie miałam rozum? Powiem Wam szczerze nie wiem i bardzo tego żałuję, teraz coś takiego jak prostownica dla mnie nie istnieje.
Skuteczność połączenia dzięgieciu brzozowego z cynkiem została potwierdzona w medycynie naturalnej na przestrzeni wieków. Dzięgieć brzozy to naturalny ludowy środek przeciw łupierzowi który w połączeniu z wyciągami ziołowymi pozwala bardzo efektywnie walczyć z tłustym łupieżem. Zapobiega rozmnażaniu się grzybów wywołujących łuszczenie i nieprzyjemny świąd skóry głowy. Przeciwdziała przetłuszczaniu się włosów, stabilizując pracę gruczołów łojowych i zmniejszając wydzielanie sebum. Aktywny cynk to mikroelement który doskonale wzmacnia cebulki włosów i zapobiega ich wypadaniu a w połączeniu z dzięgieciem brzozowym, henną. eukaliptusem, korzeniem tataraku i pąkami brzozowymi, pielęgnuje i koi wrażliwą skórę głowy, odżywia i pielęgnuje włosy zapewniając im energię do wzrostu. Wszystkie te składniki zawarte w szamponie Green Pharmacy wzmacniają i uzdrawiają włosy, nadają im naturalny połysk i objętość a przy regularnym stosowaniu pozwalają skutecznie pozbyć się łupieżu.
Jak już wyżej wspomniałam moje włosy są problematyczne raz, że przez to prostowanie, drugi raz to problem łupieżu który do mnie wraca jak bumerang gdy tylko zmienię szampon. Wtedy zaczyna się istna tragedia pojawiają się płaty łupieżu, skóra swędzi i nie można się powstrzymać przed drapaniem. Dlatego omijam drogeryjne szampony jak ognia, długi czas stosowałam Polytar dostępny w aptekach, ale nie wiem czemu został on wycofany! Więc zaczęłam przygodę z płynem Facelle, miał być delikatny i nie wyrządzić mi szkody, niestety po nim też łupież się pojawił. Przeglądając fora natknęłam się na ten szampon z GP i go kupiłam. Pierwsze co to zapach jest straszny, śmierdzi niemiłosiernie, ale na szczęście nie utrzymuje się na włosach w ogóle. Opakowanie jest ładne i solidne. Bardzo dobrze się pieni, świetnie oczyszcza. Nie zauważyłam obciążenia włosów ani plątania. Włosy są przyjemne w dotyku, miękkie i lśniące. I co najważniejsze problem łupieżu zniknął całkowicie już po 3 myciach. Jest tani i bardzo wydajny! Polecam wszystkim którzy mają problemy z łupieżem, mimo zapachu jak dla mnie jest genialny!
A jakie są Wasze ulubione szampony?