Obserwatorzy

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Małe uzupełnienie kosmetycznych zapasów

Nowości tu już dawno nie było, a w między czasie coś tam do koszyka wpadło. Co prawda ograniczyłam zakupy do najmniejszego minimum, ale jak każda z nas wie ograniczyć do zera się nie da. W końcu zakupy to jedna z przyjemności. Na początek dwa zdjęcia z Instagrama z nowościami. W Rossmanie pojawiła się promocja 1+1, z której oczywiście skorzystałam.
Płyn micelarny Green Pharmacy to już moje kolejne opakowanie. Dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu, jest wydajny. Bardzo łatwo dostępny, a w dodatku tani. W promocji kosztuje około 8 złotych. Tonik bezalkoholowy Melisa, to również tonik z niskiej półki cenowej, za to o świetnym działaniu. Nie podrażnia, jest łagodny. Skóra po nim jest oczyszczona, delikatna i nawilżona. Również jest bardzo tani, w promocji kosztuje około 5 złotych, a dostępny jest w drogeriach Natura. Mój ulubiony podkład Rimmel Stay Matte o numerze 103. Świetnie kryje, matuje na cały dzień i co ważne nie wysusza! Kolejnym podkładem jest so matte z Miss Sporty w kolorze medium 003, kiedyś już go miałam i byłam z niego zadowolona. Na pewno nie wygra z moim ulubieńcem z Rimmela, ale myślę że też się sprawdzi. Kupiłam również dwa tusze do rzęs, których wcześniej nigdy nie miałam, Wibo oraz podkręcający tusz z Max Factor 2000 calorie. Odkrycie tego roku zapewne to eyeliner z Rimmel jest genialny i już wiem że na inny go nie zmienię! Oraz trzy lakiery do paznokci Kobo 50 night and the city, posh box Wibo nr 5 i lakier strukturalny Wibo nr 1.
Z nowej serii ziaji kupiłam dwie maseczki Liście zielonej oliwki, jest to maska regenerująca z kwasem hialuronowym. Ostatnimi czasy mój ulubiony szampon przeciwłupieżowy Farmona Med, spełnia swoje zadanie w 100%, bardzo dobrze oczyszcza, jednak nie jest łatwo dostępny. Kolejny micel Garnier 3w1, to już moje trzecie albo czwarte opakowanie. Świetnie radzi sobie ze zmywaniem kosmetyków wodoodpornych.
Dwa peelingi do ciała z Farmony wiśnia z porzeczką oraz melon i arbuz. Peelingi działają bardzo dobrze, ale ich największym minusem jest opakowanie. Ale za cenę niecałych 3 złotych można na to przymknąć oko. Iście tropikalny żel pod prysznic z Isany. I coś na osłodzenie mydło do kąpieli bąbelkowa cola z Ziaji. Pachnie świetnie!:)
Zapas odżywek do włosów odżywka z Nivea do włosów suchych i zniszczonych. To już moje trzecie opakowanie, tyle z Was ją zachwalało i teraz już rozumiem te zachwyty. Również jedna z moich ulubionych odżywek do włosów zniszczonych Garnier z olejkiem z awokado i masłem karite. Żel do golenia Joanna sensual, często do niego wracam. I mój ulubiony antyperspirant Garnier, sprawdza się u mnie rewelacyjnie!
O serii Ziaji Liście manuka wspominałam Wam już kilka razy, o tym żele również już pisałam. To moje kolejne opakowanie. Bardzo dobrze oczyszcza, delikatnie nawilża co ważne nie wysusza. I co ważne bardzo ładnie pachnie! Maseczka oczyszczająca do twarzy Avon Planet Spa z glinką z łaźni tureckiej, to również moje kolejne opakowanie. Oraz tonik o którym Wam już wspominałam z Urody Melisa.

Od dłuższego czasu borykam się z wypadaniem włosów, znajoma poleciła mi tą maskę mam nadzieję że Pilomax maska która ma zmniejszać wypadanie oraz nadać włosom sprężystość, moc i blask okaże się moim zbawieniem. Taka mała dzisiejsza fanaberia to czerwony lakier MySecret wild red 217 oraz cień matowy MySecret 505, idealny cień bazowy. 
Wydawało się, że wcale nie kupiłam dużo jednak jak widać trochę się tego uzbierało. 
Znacie coś z moich zakupów? Co ostatnio kupiłyście?

wtorek, 16 grudnia 2014

Krem do redukcji niedoskonałości Dermika

Dziś już ostatnia recenzja kosmetyków które otrzymałam od firmy Bodyland. Jak już wcześniej Wam wspominałam jest to drogeria internetowa, oferująca ogromny asortyment kosmetyków. Obecnie trwa świąteczne szaleństwo cenowe nawet do - 40%. Dużym atutem jest wysyłka w ciągu 48 godzin, także zdążymy nawet z prezentami świątecznymi.
Kosmetyk ten dedykowany jest potrzebom cery tłustej i mieszanej. Jego głównym zadaniem jest uregulowanie wydzielania sebum. Krem do redukcji niedoskonałości Dermika Pharmatherapy Sebumetic posiada właściwości normalizujące oraz zmniejsza wielkość porów. Regularne stosowanie sprawi, że skórą będzie się mniej świecić, ujścia mieszków włosowych staną się zwężone i mniej widoczne. Oprócz tego skóra stanie się miękka, matowa i dobrze nawilżona. Krem przeznaczony jest do stosowania na noc i na dzień. W jego skład wchodzi wiele aktywnych składników, m.in. Koenzym Q10, Witamina E i B3, subregulator i skwalan. Ale to jeszcze nie wszystkie elementy, które są odpowiedzialne za poprawę kondycji skóry.

 Na samym wstępie ogromny plus za pompkę! To bardzo higieniczne opakowanie, sprawdza się na piątkę z plusem. Nie zacina się i nie sprawia problemów. Opakowanie ma pojemność 50 ml. Jedna pompka to za mało na pokrycie twarzy, ale dwie w zupełności wystarczają. Krem ma lekką konsystencję, można ją porównać do kremu-żelu. Świetnie sprawdza się pod makijaż. Bardzo szybko się wchłania. Ma bardzo ładny, delikatny zapach. Producent obiecuje nam dość dużo: tolerancje kosmetyku przez skórę, ograniczenie świecenia, zmniejszenie podrażnień i problemów skórnych oraz poprawa elastyczności i jędrności, a także skuteczne nawilżanie. Niestety nie ze wszystkimi obietnicami się zgadzam. Owszem krem dobrze nawilża, zmniejsza wydzielanie się sebum. Ale nie radzi sobie ani ze zmniejszeniem podrażnień ani z problemami skóry i wyskakującymi pryszczami. Redukcja niedoskonałości jest na niskim poziomie. Dlatego krem ten mnie niestety zawiódł. Jest przeciętny jak ich wiele. Dobrze nawilża i sprawdza się pod makijaż, do tego jest wydajny i ma higieniczne opakowanie. To wszystkie jego plusy. Ja go nie polecam.

Zostawiam Wam link do tego kremu klik. Zachęcam do przyjrzenia się asortymentowi tej drogerii. Krem u mnie niestety się nie sprawdził. 
A Wy co o nim sądzicie? Jaki jest Wasz ulubiony krem?

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Trzy razy na nie...

Dziś trochę nie typowo, bo pierwszy taki post. Ale mam dla Was kilka słów o kosmetykach które się u mnie nie sprawdziły, akurat jest ich dzisiaj trzy. Z reguły kosmetyki kupuję, po przeczytaniu Waszych postów i buble zdarzają się u mnie dość rzadko, ale jednak czasami są.

Tonik zwężający pory Ziaja Liście manuka
Tonizująco - uzupełniający preparat do demakijażu i oczyszczania skóry. Przywraca skórze naturalną równowagę i świeżość.
Czysta i świeża skóra:
- łagodnie oczyszcza i usuwa pozostałości makijażu,
- działa ściągająco na rozszerzone pory skóry,
- zawiera organiczne kwasy o działaniu mikrozłuszczającym,
- wspomaga łagodzenie zmian trądzikowych.,
- przygotowuje skórę do zabiegów pielęgnacyjnych
Seria Liście manuka mnie oczarowała, a jej zapach strasznie mi się podoba. Po "pierwszym wejrzeniu" na ten tonik zachwyciłam się jego opakowaniem, myślałam że to świetne rozwiązanie, jednak bardzo się pomyliłam. W praktyce jest ono po prostu nie praktyczne. Nie spełnia podstawowej obietnicy, tzn. nie zwęża porów. Średnio oczyszcza. O mikrozłuszczaniu również nie ma co mówić. Jest kiepski, ja do niego na pewno nie wrócę. Jedynym plusem jak dla mnie jest jego zapach.

Skoncentrowana odżywka do regeneracji paznokci i skórek 5 olejków w 1 Cztery Pory Roku
Odżywka skutecznie regeneruje slabe i zniszczone paznokcie, a takze skórki wokół nich. Innowacyjna formuła z kompleksem 5 naturalnych olejków wzmacnia i uelastycznia płytke paznokcia, chroniąc ją przed łamaniem i rozdwajaniem. 
Odkąd ta seria zaczęła pojawiać się na blogach, bardzo chciałam ją wypróbować. Niestety z dostępnością było raczej średnio. Ciekawiła mnie szczególnie forma tej odżywki w takim pisaku. Jak dobrze wiecie, jestem fanką odżywki z Eveline 8w1. Ze skórkami nie mam żadnego problemu, więc w tej kwestii nic nie mogę powiedzieć. Opakowanie jest raczej kłopotliwe, ciężko wydobyć odpowiednią ilość odżywki, bo ciągle jest jej za dużo. Wchłania się bardzo długo. Kondycja płytki paznokcia się nie poprawiła, ale raczej pogorszyła. Nie podoba mi się w rezultacie ani opakowanie, ani zawartość.

Orzeźwiający peeling do twarzy i ciała z limonkowo - cytrusowym koktajlem energetycznym Ziaja
Aktywność peelingująca + hydromasaż. Oczyszcza i delikatnie masuje powierzchnię naskórka. Pozostawia skórę gładką i zadbaną. Zawiera glicerynę, D - pantenol i łupiny z orzecha włoskiego.  
 Z tej serii miałam żel i peeling. Oba z nich pachną niezbyt przyjemnie, bardziej przypominają kostkę do wc, niż koktajl energetyczny. Peeling ten ma rzadką konsystencję, przecieka przez palce. Właściwości ścierające są praktycznie równe 0. Nie sprawdza się ani jako peeling do twarzy, ani do ciała ani nawet do rąk. Totalny bubel. 
Miałyście któryś z tych kosmetyków? Co u Was ostatnio okazało się bublem?

wtorek, 18 listopada 2014

Top coat który przyśpiesza wysychanie lakieru za kilka złotych...

Dziś trochę z innej beczki, bo pierwszy raz na moim blogu pojawia się post typowo lakierowy. Wcześniej nie pojawił się nigdy, ponieważ albo nie równo sobie pomaluje paznokcie, albo nie daje rady ładnie uchwycić koloru. Więc jak same widzicie, tylko problemy z tymi lakierowymi postami:) Ale dziś mam dla Was istną perełkę o której musicie się dowiedzieć.
Bardzo trwały, bezbarwny lakier nawierzchniowy świecący w ultrafiolecie .
Stosowanie: nakładać na lakier do paznokci.
Cena: 5zł / 8,5ml 


O tym lakierze dowiedziałam się z jednego z blogów, niestety dziś już dokładnie nie pamiętam na którym blogu na niego natrafiłam, ale za post bardzo dziękuję. Przewodnim zadaniem jest to, że świeci pod światłem UV, jednak ja skusiłam się na niego przez obietnicę szybkiego wysychania lakieru. Takie moje wyjście awaryjne po Insta dri, który bardzo szybko zgęstniał. Obecnie opakowanie tego lakieru się zmieniło, wydaje się wizualnie większe ale oba z nich mają taką samą pojemność 8,5 ml. 

Zmianę opakowania zaliczam na ogromny plus, z poprzedniego w połowie opakowania lakier nie tylko że gęstniał, co ciężko było wydobyć odpowiednią ilość i było to irytujące. Tak teraz opakowanie zapowiada się dużo lepiej, pędzelek też jest dłuższy i wygodnie się nim maluje. Co do zapachu to śmierdzi lakierowo i nie przeszkadza mi to. Rozprowadza się równomiernie i nie tworzy na żadnym innym lakierze smug. Delikatnie zmienia kolor lakieru bazowego i nie we wszystkich przypadkach. Ale jest to zmiana minimalna. Co najważniejsze bardzo szybko wysycha, nie ma obaw o odgniotki od pościeli gdy rano się obudzimy. Bardzo ładnie nabłyszcza. Jest wydajny, jednak minusem jest to że gęstnieje w połowie. Ale za cenę około 5 złotych i dostępność w każdym rossmanie to żaden problem. Jego podstawowe zadanie które zapewnia producent to świecenie w UV i  to prawda. Miałam okazję to sprawdzić i faktycznie świeci w UV.

Podsumowując jestem z niego bardzo zadowolona, przyśpiesza wysychanie co dla mnie jest najważniejsze. Dwa drobne mankamenty to gęstnienie i minimalna zmiana koloru lakieru bazowego. Dla mnie sprawdził się w 110% i będę go kupować cały czas. Świetnie przyśpiesza wysychanie za kilka złotych! Wypróbujcie!:) 
A Wy co o nim sądzicie? Jaki jest Wasz sprawdzony top, który przyśpiesza wysychanie?

wtorek, 11 listopada 2014

Peeling do rąk i stóp z Planet Spa

Już dawno na blogu nie pojawił się żaden peeling, a ogólnie jest ich tutaj dość sporo. Wiecie doskonale, że peelingi bardzo lubię, a najlepiej jeśli te peelingi są mocnymi zdzierakami. Do tego seria planet spa z Avon, którą bardzo lubię i cenię sobie za maseczki. Dość dawno już przy okazji zamawiania maseczek zamówiłam sobie odżywczy peeling do rąk i stóp planet spa.
Odkryj odżywczy i regenerujący rytuał z afrykańskim masłem shea. Odżywczy peeling do rąk i stóp błyskawicznie nawilża twoją skórę. Sprawia, że staje się mniej szorstka i wygląda na zdrowszą.
Wmasuj w skórę dłoni i stóp, by usunąć suchy, martwy naskórek i sprawić, by skóra była miękka, gładka i nawilżona. 

Peeling zamknięty jest w małej 75 ml tubce, z bardzo miękkiego plastiku. Jest przezroczysta przez co widzimy ile peelingu nam jeszcze zostało. Dzięki miękkiej tubce bez potrzeby zabawy z rozcinaniem peeling wydobędziemy do końca. Zamykane na klik co bardzo lubię. Zapachu nie potrafię określić, ale jest w nim coś ostrego, niezbyt przyjemnego. Jest w nim jakaś nutka karmelu. Nie jestem fanką tego zapachu, a na skórze jeszcze jakiś czas się utrzymuje. Ma kremową konsystencję, z łatwością się go rozprowadza. Jest w nim zatopionych sporo małych drobinek.

Od razu muszę zaznaczyć, że tego peelingu używałam wyłącznie do rąk. Moim zdaniem do stóp jest za słaby. O dziwo na dłoniach peeling ten jest dość mocny. Bardzo dobrze złuszcza, wygładza, pozostawia skórę miękką. Równie dobrze radzi sobie z oczyszczaniem dłoni, gdy po pracach domowych skóra nie chce się domyć, ten peeling sobie poradzi bez zarzutu. Nie zostawia na skórze żadnej tłustej warstwy, za co ma ode mnie wielki plus. Dłonie po tym peelingu są w idealnym stanie.
Peeling ten do dłoni sprawdził się bardzo dobrze, do stóp w ogóle nie zda egzaminu. Ja z działania byłam zadowolona, jednak nie pasuje mi w nim jego zapach.
A Wy co o nim sądzicie? Jaki peeling do dłoni polecacie?

wtorek, 4 listopada 2014

Liście manuka żel oczyszczający

Ziaję lubię i miło wspominam i podkreślałam to już nie jednokrotnie. Nowa seria Liście manuka mnie zachwyciła pastą, która u mnie sprawdziła się genialnie i na pewno na jednym opakowaniu się nie skończy, bo okazał się być moim hitem. Co najważniejsze dostępność tej marki jest już coraz lepsza i pojawia się nawet w rossmanie i Naturze do której każdej z nas nam po drodze.
Oczyszczający, spłukiwalny żel myjący. Nie zawiera mydła. Przywraca skórze naturalną równowagę i świeżość.
Substancje czynne głęboko oczyszczające:
- ekstrakt z liści manuka o działaniu antybakteryjnym,
- ściągająco-normalizujący zinc coceth sulfate.
Substancje czynne nawilżająco - kojące:
- kwas laktobionowy, alantoina i prowitamina B5.
Czysta i świeża skóra
- zapewnia efekt dokładnie oczyszczonej skóry,
- łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia skóry,
- kwas laktobionowy ułatwia redukcję sebum,
- poprawia nawilżenie i miękkość naskórka,
- przygotowuje skórę do zabiegów pielęgnacyjnych.

Żel przeznaczony jest do cery mieszanej, normalnej i tłustej. Opakowanie jest wygodne, miłe dla oka i co najważniejsze ma pompkę która ułatwia życie. Nie zacina się i nie stwarza żadnych problemów. Widzimy też ile żelu mamy i ile pozostało do końca opakowania. Żel jest bezbarwny, ale dość rzadki. Dobrze się pieni i zmywa bez zarzutu. Kolejnym plusem jest zapach, specyficzny dla tej serii ale bardzo przyjemny dla nosa.
Żel spełnia swoje podstawowe zadanie bardzo dobrze. Świetnie radzi sobie z oczyszczaniem skóry i usuwaniem pozostałości po makijażu. Całego makijażu nie próbowałam nim zmywać. Używam go codziennie co ważne nie wysusza, ale też nie nawilża, ale od tego mamy kremy. Przy mojej cerze mieszanej nie zmniejszył wydzielania sebum, ale też tego nie oczekiwałam. Ja jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ spełnia swoje podstawowe zadanie bardzo dobrze, oczyszcza skórę. Pozostawia ją miękką i gładką oraz przyjemną w dotyku. W dodatku jest wydajny, jedna pompka wystarcza na umycie całej twarzy. A kosztuje około 8 złotych.
Z tej serii mam również tonik, który niestety mnie zawiódł. A opakowanie które miało być jego dużym plusem, jest w rezultacie jego wodą.
A Wy co o nim sądzicie? Co polecacie z tej serii?

poniedziałek, 27 października 2014

100% olej arganowy z Manufaktury Aptecznej

Jakiś czas temu prosiłam Was o rady odnośnie stosowania olejku arganowego. Bardzo dziękuję, Wam za wszystkie rady, dostosowałam się do nich i dziś Wam opisze moje efekty. Olejek arganowy jest moim pierwszym olejem, wcześniej miałam tylko jeden z Green Pharmacy, ten łopianowy ale zrobiłam do niego tylko dwa podejścia i więcej już nie. Ale z tym już się bliżej zaprzyjaźniłam.
  • Olejek jest przeznaczony szczególnie do pielęgnacji delikatnej i suchej skóry, chroni skórę przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych oraz przed jej nadmiernym wysuszeniem. 
  • Olejek arganowy hamuje procesy starzenia, redukuje zmarszczki, nawilża, rewitalizuje i poprawia elastyczność skóry, przez co skóra nabiera wyraźnie młodszego wyglądu. 
  • Polecany kobietom z problemami skórnymi związanymi z menopauzą. 
  • Zalecany przy leczeniu ran, łuszczycy, wyprysków skórnych (skaz po trądziku i ospie), ułatwia gojenie blizn i stanów zapalnych skóry. 
  • Wspomaga pielęgnację cery trądzikowej i ogranicza ilość sebum, zmniejsza tym samym tendencję skóry do przetłuszczania. 
  • Nadaje włosom naturalny połysk, wytrzymałość, jedwabistość i miękkość, przywraca naturalny stan kruchym i łamliwym paznokciom.   
 Olejku arganowego można używać do twarzy, włosów i paznokci. Tak jak już wspomniałam otrzymałam od Was wiele rad, za które jeszcze raz dziękuję. Jednak ja w swojej pielęgnacji skupiłam się na twarzy. Moje włosy są bardzo cienkie i obawiałam się, że olej jest zbytnio przeciąży. Jednak raz zaryzykowałam i od razu tego pożałowałam, mimo że nałożyłam go bardzo mało, moje włosy po tym wyglądały strasznie i musiałam je myć trzy razy. Dlatego skupiłam się tylko na pielęgnacji twarzy.
Do olejku dołączona była pipetka, przez co dużo łatwiej aplikować olej. 100 ml olejku zamknięte jest w ciemnej, szklanej buteleczce, której zadaniem jest zapobieganie rozkładowi substancji czynnych zawartych w oleju. Olej ma konsystencję oleistą :) Zapach jest niewyczuwalny. Po dwóch miesiącach stosowania zmniejszyło się wydzielanie sebum. Zmniejszyła się ilość wyprysków jakie pojawiały się od czasu do czasu. Stan mojej cery bardzo się poprawił. Stosuję go również czasami po depilacji i równie dobrze się w tej roli sprawdza. 
100% olejek arganowy pochodzi z Manufaktury Aptecznej, można go kupić tutaj klik. Natomiast na portalu ceneo można znaleźć sklepy w których jest on dostępny klik. Kosztuje około 35 złotych. Jest bardzo wydajny i sprawdza się w wielu zastosowaniach.
A Wy co o nim sądzicie? Jakie oleje lubicie najbardziej? Jak go stosujecie?

wtorek, 21 października 2014

Dno, dno, dno i jeszcze raz dno

W końcu przyszła kolej na denko, ostatnie pojawiło się ponad dwa miesiące temu. Do tego czasu z mojego denkowego pudełka pustaki prawie, że same wychodziły. O dziwo uzbierało się też kilka kosmetyków z kolorówki, przez nie opatrzność parę opakowań wyrzuciłam, ale większość się zachowała.
Tusz do rzęs 2000 calorie Max Factor to mój zdecydowany ulubieniec lata, świetnie pogrubia i wydłuża rzęsy. Długo się przed nim wzbraniałam, ale jak już wypróbowałam to przepadłam i już mam kolejne opakowanie.
Tusz do rzęs curling pump up Lovely to bardzo tani tusz, bo kosztuje mniej niż 10 zł, ale znają go chyba wszystkie dziewczyny. Przede wszystkim bardzo ładnie podkręca rzęsy, dla mnie jest dobry na co dzień. Możliwe że kupię go jeszcze kiedyś.
Kolejny ulubieniec lata to również hit blogosfery Rimmel Stay Matte 200 soft beige duży wybór kolorów, świetne krycie, daje mat co ważne i utrzymuje się prawie cały dzień. Nie roluje się, nie mam mu nic do zarzucenie. Używam już kolejne opakowanie.
Kolejny i już ostatni tusz do rzęs superSCHOCK max Avon, ogólnie bardzo lubię tą serię tuszy z avonu. Świetnie wydłużają rzęsy i często, co jakiś czas do nich wracam. Ten tusz ma u mnie zielone światło, chociaż Max Factor zdecydowanie z nim wygrywa:)
Manhattan soft mat to matowa pomadka, jej numerka nie pamiętam. Ale dla mnie to totalny bubel. Okropny zapach, a do tego na ustach strasznie zbierała się w załamaniach i podkreślała suche skórki. Ja mówię jej nie.
Miss Sporty So matte podkład z pomką, występuje w trzech odcieniach, ja miałam numer 2. Używałam go głównie wiosną i zimą i byłam z niego zadowolona, choć krycie jest raczej kiepskie. Ale zimą na pewno kupię go ponownie.
Mój pierwszy i z pewnością ostatni Lip tint z Bell w kolorze czerwonym. Strasznie podobają mi się takie mocne i intensywne kolory u innych dziewczyn ja u siebie się nie mogę do nich przekonać. Choć na ustach wygląda bardzo ładnie. Jednak więcej nie kupię.
Sylveco pomadka rokitnikowa od razu powiem, że się nie polubiłyśmy, odstraszał mnie od niej jej zapach i przez niego kompletnie z niej zrezygnowałam. Nie kupię. Kolejna to pomadka ochronna z Nivea, swego czasu bardzo lubiłam te pomadki, na dzień dzisiejszy już rzadko po nie sięgam. Miała bardzo ładny zapach, taki arbuzowy, ale raczej więcej jej nie kupię.
Za balsamem do ust Tisany swego czasu długo się nabiegałam i na początku byłam z niego zadowolona, ale jego największym minusem jest opakowanie. Na pewno już do niego nie wrócę.
I wreszcie mój ulubieniec masełko do ust Nivea karmelowe, uwielbiam te masełka, świetnie nawilżają moje usta, ładnie pachną i mają wygodne opakowanie. Na pewno kupię jeszcze nie raz.
Maska do włosów crema al latte Kallos ogromna maska, bo aż litrowa, ale za to tania. O pięknym budyniowym zapachu. Ułatwia rozczesywanie, włosy są miękkie, gładkie i nawilżone. A do tego jest niesamowicie wydajna. Na pewno kupię.
Odżywka regenerująca Nivea to kolejny kosmetyk który zna i chwali większość blogosfery. Początkowo do tej odżywki podchodziłam sceptycznie, ale już po pierwszym użyciu przepadłam. Włosy są po niej miękkie, odżywione i wygładzone. Już kupiłam kolejne opakowanie.
Szampon przeciwłupieżowy FarmonaMed już raz zagościł w denku i teraz w mojej łazience gości na stałe. Dzięki niemu pozbyłam się łupieżu, ma ładny delikatny zapach, jednak jego minusem jest kiepska dostępność. Teraz to mój hit!
Balsam pod prysznic Eveline, te wynalazki traktuję z przymrużeniem oka. Jednak ten naprawdę coś w sobie miał, skóra po nim była gładka, delikatnie nawilżona. Miał ładny zapach, bardzo delikatny, a wydajność była średnia. Nie wiem czy do niego wrócę.
Olejek pod prysznic Isana ten olejek też zapewne zna większość z Was. Nie pamiętam ile opakowań zużyłam i na pewno będę zużywać kolejne. Idealnie nawilża, kosztuje grosze, a jedynym jego minusem jest zapach, który przypomina tran. Kupię kolejne opakowanie.
Peeling cukrowy Farmona, wielki plus to zapach, żadnej chemii w zapachu, pachnie bardzo soczyście. Jednak dużym minusem jest parafina w składzie, ciało po nim jest dosłownie obklejone i lepiące:/ Nie wrócę do niego.
Pianka do higieny intymnej Green Pharmacy dla mnie numer 1 w tej kategorii. Chodziły słuchy, że te pianki są wycofywane, na szczęście ta informacja się nie potwierdziła. Pianka ma przyjemny, delikatny lekko ziołowy zapach. Jest bardzo delikatna, wydajna i kosztuje około 8 złotych. Kupię na pewno!
Żel do golenia SatinCare Gilette&Olay wiele razy przy okazji denek pisałam Wam, że moje pianki i żele do golenia u mnie idą jak przysłowiowa woda, po prostu nie umiem ich oszczędnie używać. To moja pierwsza pianka która naprawdę jest wydajna. Spisuje się bardzo dobrze i polecam, kupiłam już następne opakowanie.
Małe opakowanie żelu do golenia aloesowego Isana, takie opakowania idealnie sprawdzają się na wyjazdy, są małe i poręczne.
Każda z Was wie też pewnie, że uwielbiam żele pod prysznic z Isany i bardzo często je kupuję. Są tanie, jest duży wybór zapachów i często wprowadzane są nowe limitki. Sprawdza się dobrze. Jednak już powoli te żele zaczynają mnie nudzić. Pewnie kupię ponownie, ale na razie poszukam czegoś innego.
Zmywacz do paznokci Bebeauty z biedronki, szczerze mówiąc nie pamiętam do końca jak zmywał. Ale opakowanie spisało się na 5 z dużym plusem. Służyło mi bardzo długo i przelewałam do niego zmywacz z Isany. Pompka się nie zacinała, zamknięcie nie odpadło. Jeszcze kiedyś kupię.
Mój absolutny hit w zmywaniu paznokci to zielony zmywacz z Isany, kupuję tylko jego. Świetnie zmywa, wszystkie lakiery, zarówno jasne jak i ciemne. Dobrze radzi sobie z brokatami i piaskami. Dla mnie idealny.
A jak Wasze denka? Miałyście coś z mojego denka? Co sądzicie o tych kosmetykach?

piątek, 17 października 2014

Moja kolejna baza pod cienie, tym razem z Gosha

Dziś kolejna recenzja znów z przesyłki od firmy Bodyland. W kolejce już czeka denko, uzbierało się tego naprawdę sporo o dziwo nawet kilka kosmetyków z kolorówki. Za kilka dni na pewno się tutaj pojawi. Wracając do Bodyland jest to drogeria internetowa, o bardzo bogatym asortymencie, a ogromnym plusem jest wysyłka w ciągu 24 godzin i 5% rabat na pierwsze zakupy.
Wyjątkowa baza do wszystkich cieni do powiek. Jest jedwabiście miękką, kremową bazą w formie sztyftu. Dzięki temu, że jest wyjątkowo wodoodporna daje wszelkim formom cieni do powiek, kredek, eyelinerów i pudrów dekoracyjnych piękny wygląd sprawiając, że utrzymują się dłużej bez `topnienia`. Dlatego też zaleca się stosowanie bazy do powiek nawet w przypadku oczu łatwo ulegających podrażnieniom i łzawiącym. Gosh Eye Shadow Base posiada wysoki stopień `topnienia`, więc nawet przy wysokich temperaturach cienie prezentują się idealnie. Kremowa konsystencja ułatwia aplikację na powiekę oraz rozprowadzenie bazy zarówno aplikatorem, pędzelkiem jak i palcem. Cień właściwy nakładamy na warstwę bazy. Zmieszaj cień do powiek z bazą, a twój cień do powiek pozostanie na swoim miejscu przez cały dzień. 
Baza z Gosha zamknięta jest w "pisaku", opakowanie wygląda jak mazak czy marker. Opakowanie jest matowe przez co może się brudzić od podkładu, ale nie jest to wielki minus. Baza jest wykręcana. Można ją aplikować od razu na powiekę, za co duży plus. Wcześniejsze moje bazy, były zamknięte w słoiczkach i ich wydobycie nie było tak wygodne. Baza nie ma żadnego wyczuwalnego zapachu. Ma zbitą konsystencję, jednak z łatwością rozprowadza się na powiekach. 
Baza ma kolor biały, ale ma lekką perłową poświatę. Ja nakładam ją na powiekę i odczekuje około 3 minuty, a następnie nakładam cienie. Dlaczego czekam te kilki minut? Ponieważ gdy bezpośrednio po nałożeniu bazy, nakładam cienie mają tendencje do rolowania się, po odczekaniu nie ma tego problemu. Ja mam powiekę opadającą i bardzo często namalowana kreska eyelinerem odbija się, czego nienawidzę. Po zastosowaniu tej bazy nie mam takiego problemu, kreska się nie odbija. Co ważne cienie na powiekach utrzymują się cały dzień, nawet do 12 godzin. Ale trzeba pamiętać, aby nałożyć cieniutką warstwę bazy
 Baza podbija kolor cieni. Jest bardzo wydajna, używam jej codziennie od ponad miesiąca i praktycznie nie widać żadnego ubytku. Co najważniejsze utrzymuje makijaż cały dzień, nawet do 12 godzin, bez potrzeby żadnych, nawet najmniejszych poprawek. Obecnie baza jest 25% tańsza, a tu możecie ją kupić klik. Ja jestem z niej bardzo zadowolona i polecam:) 
Co sądzicie o tej bazie? Jaka jest Wasza ulubiona baza, a jaka była najgorsza?

piątek, 3 października 2014

Nawilżający balsam do ciała Palmers

Rok akademicki się już zaczął i czasu jest troszkę mniej niż zawsze. Na razie staram się pogodzić dwa kierunki ze sobą i ustalić jak najlepiej plan. Ale dziś nie o tym, a o mojej nowości z Palmers. Dzięki współpracy z drogerią BODYLAND otrzymałam balsam do ciała, z tej właśnie firmy. Z Palmers miałam peeling do ciała który pachniał nieziemsko i był dobrym zdzierakiem.
Unikalna formuła na bazie masła kakaowego wzbogacona witaminą E o wyjątkowym działaniu nawilżającym i natłuszczającym, dzięki czemu skóra staje się miękka i gładka. Formuła balsamu stworzona do wyjątkowo wrażliwej skóry eliminuje objawy suchości, przywraca odpowiednią gładkość i miękkość zapobiegając podrażnieniom, zaczerwienieniom i rozstępom skóry. Idealny balsam nawilżający po opalaniu, może być stosowany w okresie ciąży i laktacji.
Standardowo zacznijmy od opakowanie, ma aż 400 ml i ogromny plus który bardzo cenię w balsamach do ciała, czyli pompka. Bardzo higieniczna, działa bez zarzutu, nie zacina się. Ma bardzo treściwą konsystencję, bardziej przypomina w konsystencji masło niż balsam. Mimo tego bardzo dobrze się go rozprowadza, nie zostawia tłustej warstwy na skórze, czego w balsamach nie lubię. Ma lekko żółty kolor.
Fanką tego zapachu nie jestem, jednak da się go znieść i do niego przyzwyczaić. Oprócz kakao (chyba tak powinno być, ale pewna nie jestem:) wyczuć w nim można coś ostrzejszego.
Bardzo dobrze nawilża, już po pierwszym użyciu skóra jest widocznie nawilżona, z każdym dniem coraz lepiej wygląda. Po depilacji bardzo często wyskakują mi czerwone krostki, z którymi ten balsam sobie poradził i ograniczył je do minimum. Dzięki niemu również po lecie opalenizna wygląda cały czas tak samo i nie blednie. Dla mnie najważniejsze jest to że, bardzo dobrze nawilża i szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej i lepkiej warstwy na skórze.
Balsam świetnie nawilża i co najważniejsze łagodzi podrażnienia. Jest bardzo wydajny, używam go od około 5 tygodni i mam jeszcze połowę opakowania. Ogromny plus za pompkę, jedynym minusem jest zapach który jest dość charakterystyczny i trochę drażniący
W drogerii BODYLAND obecnie trwa promocja i kosztuje on 19.99zł klik. Palmers kolejnym razem nie zawiódł, teraz mam ochotę na przetestowanie kremów do rąk tej firmy.
A Wy co o nim sądzicie? Co polecacie tej firmy? Jaki jest Wasz hit w balsamowaniu?

środa, 24 września 2014

"Z książeczki babuni"... kosmetyczne porady i wskazówki

Dziś mam dla Was nowy post jakiego u mnie jeszcze nie było, a które chętnie czytam na innych blogach. Ostatnio w moje ręce wpadła książka z poradami nie tylko do domu, ale dotyczącą każdej sfery naszego życia poprzez dom, ogród czy samochód oraz urodę. O niektórych z tych rad jeszcze nie słyszałam, kilka stosuję od dłuższego czasu i sprawdzają się całkiem nie źle.
  1. Szorstkie usta posmaruj na noc grubą warstwą miodu. Następnego dnia znów będą gładkie.
  2. Aby wygładzić spierzchnięte dłonie, przygotuj miksturę: 3 łyżki oleju jadalnego lub olejku dla dzieci z łyżką cukru. Natrzyj dobrze mieszanką ręce, taką miksturę natrzyj dłonie i pozostaw na kilka minut, a następnie spłucz wodą i starannie umyj ręce. 
  3. Jeśli zabrakło Ci kremu do rąk ( co u blogerek jest chyba nieosiągalne:) użyj odżywki do włosów. Wmasuj ją w skórę dłoni i pozostaw na kilka minut, a następnie spłucz czystą letnią wodą.
  4. Jeśli masz podrażnione dłonie np. po detergentach zrób sobie okład z ziemniaczanej papki. Ugotuj dwa duże ziemniaki, rozgnieć je dokładnie, dodaj kilka kropli gliceryny i łyżkę soku ze świeżego ogórka. Nałóż na dłonie i trzymaj ok. 15 minut.
  5. Skóra nabierze gładkości, gdy do wody w której się kąpiesz dodasz kilka łyżek serwatki.
  6. Blond włosy można rozjaśnić nie tylko naparem z rumianku, a również naparem z korzenia rabarbaru.
  7. Jeśli masz wrażliwą skórę, która ulega podrażnieniu podczas depilacji, nasmaruj nogi przed zabiegiem zwykłym olejem lub olejkiem kosmetycznym. Skóra będzie gładka.
  8. Gdy zabrakło ci zmywacza do paznokci, a chcesz zmyć lakier użyj perfum. W ten sposób możesz wykorzystać perfumy których zapachu nie lubisz.
  9. Lakier na paznokciach będzie dłużej się trzymał, jeśli po wyschnięciu, spryskasz go lekko lakierem do włosów.

    9.  Szczoteczkę od tuszu, który się skończył, dokładnie umyj i wykorzystaj do czesania brwi.
    10. Tusz do rzęs dłużej zachowa świeżość, gdy od czasu do czasu przemyjesz szczoteczkę tonikiem.
    11. Jeśli chcesz równo podciąć sobie grzywkę, przyklej do końca włosów taśmę samoprzylepną. Odetnij ją wraz z włosami.
    12. Łatwiej naostrzysz ołówek do oczu lub konturówkę do ust, gdy przed wykonaniem tej czynności umieścisz je na 10 minut w zamrażalniku.
    Znacie którąś z tych rad? Stosujecie je? A może Wy jakieś dobre rady znacie? Koniecznie się podzielcie:)

środa, 17 września 2014

Świetny i tani eyeliner z Virtual...

Dzisiaj post z kategorii rzadkich na moim blogu, bo chodzi o kolorówkę. Ze sztuką makijażu dalej jestem na opak, jednak pół kroczku do przodu. O moim ulubionym czarnym eyelinerze z Eveline  wspominałam Wam w poście z moimi ulubionymi kosmetykami za 10 złotych, dzisiaj również eyeliner z tej półki cenowej, ale w innym kolorze.
Kolekcja perłowych, błyszczących linerów w głębokich kolorach, doskonałych zarówno do odważnych, jak i klasycznych makijaży.
Kolory są bardzo intensywne, mocno nasycone barwnikiem, dlatego też pozostają widoczne po nałożeniu na cienie. Bardzo trwałe,
nie ścierają się z powieki, nie rozmazują się, po kilku sekundach od namalowania kreski wysychają, pozostając w idealnym stanie
przez wiele godzin, nawet w wilgotnych warunkach.
Natychmiastowy i supertrwały efekt na Twoich powiekach…
Występuje w 6 kolorach. 
Ja mam w kolorze 159, jest to ciemny granat, ma w sobie drobinki które na oku są niewidoczne. Co prawda niebieskie kreseczki były modne jakiś czas temu, to ja dopiero teraz spróbowałam. Na co dzień mój makijaż składa się z: podkładu, różu, beżowego cienia i tuszu do rzęs. Jednak teraz coraz częściej do mojego standardowego makijażu dochodzi granatowa kreseczka. 
Opakowanie jest standardowe jak na eyelinery, ma długą i wygodną do trzymania rączkę. Pędzelek jest cieniutki, można nim  wykonać zarówno cieniutką jak i grubszą kreskę. To zależy od naszych oczekiwań i umiejętności:) Dla estetek będzie ważne, że napisy się nie ścierają przez co cały czas wygląda ładnie. Mam powiekę opadającą i co dla mnie bardzo ważne, nie odbija się ani nie rozmazuje. Utrzymuje się na powiece cały dzień, nawet bez konieczności użycia bazy. 
Dla mnie okazał się być świetnym eyelinerem! Nie rozmazuje się, nie odbija na mojej opadającej powiece i co ważne trzyma się cały dzień w nienaruszonym stanie. A kosztuje około 10 złotych, firma Virtual spisała się na medal. Gorąco polecam!:) 
A Wy co o nim myślicie? Jaki jest Wasz ulubiony eyeliner?

poniedziałek, 8 września 2014

Kosmetyczni ulubieńcy ostatnich miesięcy...

Po wakacyjnej przerwie już wracam na dobre do blogowania. Ostatnie dni zajęło mi poszukiwanie sukienki na wesele i muszę przyznać, że szło dość opornie. Albo sukienka nie taka, albo rozmiar zły, albo cena za wysoka. Chciałam aby ta sukienka była dobra nie tylko na wesele, ale również na chrzciny i inne okazje i choć nie było łatwo to wreszcie trafiłam na taką która mi się spodobała. Ale dziś nie o sukience, a o ulubieńcach ostatnich miesięcy. Ostatni ulubieńcy pojawili się kilka miesięcy temu w kwietniu, więc dziś czas na kolejnych.
Mówiąc szczerze trudno mi było wyselekcjonować tych najważniejszych ulubieńców, bo przewinęło się u mnie sporo fajnych kosmetyków ostatnio. Ale dzisiaj o tych najważniejszych:)
Zacznijmy od kolorówki kolejne już opakowanie Rimmel Stay Matte nr 200 soft beige tego lata nie używałam żadnego innego podkładu. Bardzo dobrze kryje, jest spory wybór kolorów. Dla mnie idealny. Do tego jest wydajny i ma konsystencję musu który bardzo dobrze się rozprowadza. Tusz do rzęs Max Factor 2000 calorie hit blogosfery, w końcu wypróbowałam i ja i go bardzo polubiłam. Najważniejsze nie skleja rzęs ani się nie osypuje. Ma kolor głębokiej czerni, wydłuża i pogrubia rzęsy, przy czym łatwo się go również zmywa. Na pewno kupię go jeszcze nie raz. Róż do policzków Bell niestety numerka nie ma, ja ten róż kupiłam w biedronce. W kolorze brzoskwiniowym, utrzymuje się praktycznie cały dzień, jest bardzo wydajny, a kosztował coś koło 5 złotych.
Płyn micelarny 3w1 Rumianek Green Pharmacy muszę podkreślić kolejny raz, że nie używam kosmetyków wodoodpornych do makijażu. Z moim makijażem ten micel radzi sobie bardzo dobrze, zmywa zarówno podkład, tusz, cienie i eyeliner bez zarzutu. Nie podrażnia oczu, jednym minusem jest fakt, że zostawia lepką warstwę na skórze, jednak ja używam jeszcze żelu więc dla mnie nie jest to problem. Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom Ziaja, liście manuka podbijają blogosferę. Również ta pasta podbiła moje serce, jest genialnym zdzierakiem, bardzo dobrze oczyszcza skórę, ma ładny zapach. Dobrze się zmywa. Twarz po niej jest gładka i miła w dotyku.
Kremowy żel pod prysznic Fresh Juice mandarynkowy, już wcześniej wspominałam Wam o tych żelach. Mają gęstą kremową konsystencję, przez co są wydajne. Pięknie pachną i jest bardzo duży wybór zapachów. Co najważniejsze nie wysusza. Pianka do higieny intymnej Green Pharmacy to mój hit w pielęgnacji higieny intymnej, jest bardzo delikatna, wydajna, ma delikatny ziołowy zapach, dla mnie absolutny hit! Olejek pod prysznic Isana znają go już chyba wszyscy bardzo dobrze nawilża, jest łatwo dostępny i niedrogi. Minusem jest tranowaty zapach ale można się do niego przyzwyczaić.
Szampon przeciwłupieżowy FarmonaMed teraz stał się moim ulubieńcem i zastąpił znany Wam na pewno szampon przeciwłupieżowy Green Pharmacy. Ten z Farmony bardzo dobrze oczyszcza włosy, ma ładny delikatny zapach i zwalczył łupież do zera. Można go kupić w aptece i kosztuje około 15 złotych. I kolejny hit blogosfery szczotka do włosów Tangle Teezer o tej szczotce powiedziano już chyba wszystko, jest idealna!
Znacie moich ulubieńców? Co o nich sądzicie? Co okazało się ostatnio Waszym hitem?