Obserwatorzy

wtorek, 21 kwietnia 2015

Spontaniczny post...o moich ulubieńcach kolorówki z Rossman i prośba o podzielenie się Waszymi perełkami...

To najdłuższa moja przerwa w blogowaniu, bo aż dwa miesiące. Było dużo załatwiania formalności, mnóstwo zajętego czasu i dopinania wszystkiego na ostatni guzik. Myślałam o powrocie, ale nie wiedziałam kiedy, to nastąpi... i tak dziś spontanicznie po przeczytaniu wiadomości o promocji w Rossmanie na kolorówkę postanowiłam napisać Wam co ja polecam i poprosić Was, żebyście mi napisały co jest Waszym hitem. Ale najpierw moje trzy grosze :)
Mój największy hit to Top Wibo Fluo, oprócz tego że świeci Fluo, a to śmiało można nazwać jego skutkiem ubocznym to genialnie wysusza i utwardza. Śmiało mogę go porównać do Insta Dri, ale on tak szybko nie gęstnieje. Do tego jest tani, kosztuje około 6zł. Na pewno zrobię sobie zapas!
Dwa tusze, które u mnie się świetnie sprawdzają to Max Factor 2000 calorie i Maybelline Rocket, to mój pierwszy tusz tej firmy, ale na pewno nie ostatni!
Odżywka do paznokci Eveline 8w1 ma swoich fanów i tyle samo wrogów. Śmiało mogę przyznać, że stosuję ją już od ponad 3 lat i sprawdza się u mnie genialnie, moje paznokcie są twarde, nie rozdwajają się. Ja stosuję ją jako bazę pod lakier.
Lakiery lubię zarówno z Wibo, jak i z Lovely obie firmy mają wśród swojego asortymentu swoje perełki. Myślę, że nie muszę długo Wam ich zachwalać, nie są drogie więc każda z Was może je sprawdzić, a na pewno znajdzie wśród nich swoich ulubieńców.
Rimmel Stay Matte to podkład który "wygryzł" Revlon colorstay. Mam cerę mieszaną w kierunku tłustej, dzięki temu podkładowi nie mam problemów ze świeceniem się, matuje,  zapewnia bardzo dobre krycie, ma sporą wybór kolorów.
Eyeliner Rimmel to kolejny mój hit kupiony na zeszłej promocji. Nie odbija się na górnej powiece, nie rozmazuje, utrzymuje cały dzień, a kreska jest idealna!:)
A teraz prośba do Was
Co polecacie podczas tej promocji? Jakie są Wasze perełki? Co polecacie wypróbować? 
I przede wszystkim jaki korektor możecie polecić?

wtorek, 24 lutego 2015

Moje pierwsze wrażenie: jajeczko z biedronki Zielone jabłuszo

Dziś tak jak w temacie kilka słów na temat nowości prosto z naszej ulubionej i ciągle zaskakującej biedronki. Podkreślam jeszcze raz, że to dopiero moje pierwsze wrażenie ponieważ jajeczko mam dopiero dwa dni. Dostępne są w biedronce tylko w tym tygodniu tj. od 23.02 do 1.03. Dostępnych jest 7 wersji m.in. truskawka, banan czy czekolada, a i koszt to 5.99 zł.
Balsam ochronny do ust o kuszącym zapachu zielonego jabłka to obowiązkowy kosmetyk do każdej torebki. Bogata formuła z witaminą E przynosi ulgę wysuszonym i spierzchniętym ustom. Balsam pomaga utrzymać optymalny poziom nawilżenia, dzięki czemu usta odzyskują objętość, miękkość i aksamitną gładkość.
Balsam ten do złudzenia przypomina, jak pewnie same bardzo dobrze wiecie jajeczko eos, które miałam zamiar nawet zamówić sobie nie dawno. Ale gdy zobaczyłam tą nowość w biedronce nie mogłam się oprzeć. Wybór jest dość trudny, bo w ofercie jest aż siedem ciekawych wariantów, od malin przez banany, aż po czekoladę. A wszystko to w nasyconych kolorem opakowaniach. 
Opakowanie na pierwszy rzut oka ma same plusy. Soczysty kolor, ładna forma. Co ważne bezproblemowa aplikacja, wiele dziewczyn zarzucało masełkom Nivea niehigieniczną aplikacje, tutaj prosto z jajeczka smarujemy usta. Zapach jest bardzo delikatny, ale ładny i nie chemiczny. Mówiąc szczerze myślałam, że zapach zielonego jabłuszka będzie bardziej soczysty, ale jest bardzo mało wyczuwalny, a szkoda. Konsystencja jest zbita, ale z łatwością rozprowadza się na ustach.
Na ustach jak widać wygląda bardzo subtelnie i delikatnie. Nie nadaje koloru, a jedynie lekki połysk. Dobrze natłuszcza i daje efekt nawilżenia od pierwszego użycia. Do ust nieproblemowych radzi sobie całkiem nieźle, z wymagającymi mógłby być spory problem. Producent obiecuje miękkość i gładkość i z tym mogę się zgodzić dobrze sobie radzi. Ale objętość jest pisana patykiem na wodzie.
Ja z tego jajeczka jestem zadowolona, to nie tylko dobry balsam, ale również bardzo fajny gadżet. Z pewnością przy okazji zakupów wybiorę jeszcze jedno jajeczko. Moim zdaniem za cenę 6 złotych warto się po niego wybrać! Tylko musicie się spieszyć bo znikają w szybkim tempie:) 
Co o nich sądzicie? A może macie swojego ulubieńca w pielęgnacji ust?

sobota, 7 lutego 2015

Kosmetyki które mam zawsze i do których wracam oraz zwyciężczyni rozdania...

Dziś dwa grzybki w jednym barszczu. Po pierwsze przedstawię Wam kosmetyki które mam zawsze i do których wracam po każdym zużytym opakowaniu oraz dziś wreszcie wyłoni się zwycięzca noworocznego rozdania. Już na początku bardzo Wam dziękuję, że tak licznie się do niego zgłosiłyście już nie długo kolejne rozdanie, właśnie z kosmetykami które dzisiaj przedstawię jako te naj naj ulubieńsze.
Od razu muszę zastrzec, że brakuje tu dwóch ulubieńców. Które bardzo często przewijają się na blogu. A są to Isana olejek pod prysznic i chusteczki nawilżające aleosowe z Alterry. Na pewno w najbliższym poście zakupowym się pojawią. A reszta ulubieńców to...
Żaden post z nowościami i żadne denko nie może się obyć bez żeli pod prysznic z Isany. Zna je każda z nas, są tanie jak barszcz. Zazwyczaj kosztują około 2.49 bądź 2.99. Duży wybór około 10 różnych zapachów. Często też pojawiają się wersje limitowane jak te ze zdjęcia. Żele nie wysuszają, są dość wydajne jak na żel. Bardzo ładnie pachną. Spełniają swoje zadanie w 100%.
Jeden jedyny produkt włosowy w tym zestawieniu to szampon przeciwłupieżowy FarmonaMed. Genialnie radzi sobie z problemem łupieżu, dobrze oczyszcza włosy. Sprawdza się u mnie świetnie. Jedynym problemem jest tylko jego dostępność, ponieważ ciężko jest go spotkać. O peelingach z Farmony nie długo pojawi się oddzielny post. Bardzo dobrze zdzierają, mają obłędne zapachy i kosztują około 3 złotych, jedynym minusem jest opakowanie z którego pod prysznicem ciężko wydobyć peeling, ponieważ ten plastik jest bardzo twardy. I oczywiście pianka do golenia z Isany tu jest nowa wersja zielone jabłuszko, jest też wersja brzoskwiniowa. Obie ładnie pachną, nie chemicznie i również kosztują w promocji tylko kilka złotych. Są mało wydajne, ale cena to rekompensuje.
 Również o antyperspirantach Garnier mineral wspominałam Wam już kilkakrotnie. Nie mam swojej ulubionej wersji, a jest ich chyba aż z pięć. Przy kolejnych zakupach sięgam po inną wersję. Lubie je za działanie i dużą pojemność. Bardzo dobrze chroni przed potem, nie zostawia śladów na ubraniach. Mają ładne delikatne zapachy, które na pewno nie będą gryźć się z perfumami. 
 Przyznaję się maseczek używam jak sobie przypomnę, lubię te z planetspa z avonowej serii. Ale jednak najczęściej sięgam po te w saszetkach Ziaji. Lubię wszystkie rodzaje tych maseczek, na tym zdjęciu brakuje jeszcze tej zielonej - oczyszczającej. Jedna saszetka spokojnie wystarczy nam na dwa razy, kosztują niewiele ponad 1 złoty. Są łatwo dostępne, kupimy je w każdej drogerii.
I co nie co kolorówki. Najważniejszy cień matowy z MySecret o numerze 505, idealnie stapia się ze skórą. Świetny jako cień bazowy, na powiece utrzymuje się cały dzień, nie pyli. Mega wydajny. W promocji można go kupić za 5 złotych. Masełko z Nivea tym razem borówkowe, ale miałam już wersję malinową i karmelową. Wszystkie sprawdziły się u mnie bardzo dobrze. Lubię te opakowania i łatwo mi się z nich aplikuje masełko, mają ładne zapachy i skutecznie nawilżają. Tusz osławiony na wielu blogach czyli Max Factor 2000 calorie, świetnie wydłuża i pogrubia rzęsy. Daje efekt mocnej czerni i wyrazistych rzęs. Miałam już 3 opakowania i na pewno sięgnę po kolejne. I ostatnio mój ulubiony podkład, zajął miejsce Revlona colourstay. Rimmel stay matte również moje kolejne opakowanie, ma bardzo dobre krycie, świetnie matuje. Nie ściera się ani nie waży. Bardzo ładnie wygląda na twarzy.
I na koniec moje trzy największe hity! Genialny top coat FLUO z Wibo, który kosztuje 6 złotych a jest świetnym utwardzaczem, lakier wysycha w kilka minut, nie ma żadnych odgnieceń. Świetnie nabłyszcza. Mam porównanie z Insta dri z Sally Hansen i ten wcale od niego nie odbiega. Kolejny hit to odżywka Eveline, stosuję ją jako bazę pod lakier. Używam jej od dobrych 3 lat i żadnej szkody mi nie zrobiła, uwielbiam ją! I również ulubieniec wielu z Was zmywacz zielony z Isany, radzi sobie ze wszystkimi lakierami, zarówno z piaskami jak i brokatami. Ja go przelewam do opakowania z pompką i świetnie mi służy.
Koniecznie napiszcie mi co jest takim Waszym kosmetykiem który zawsze macie?
I tak jak obiecałam na początku jeszcze jedna informacja o rozstrzygnięciu rozdania, nagroda wędruje do nika88
Gratulacje!!! 
A Was już zapraszam na kolejne rozdanie, które pojawi się nie długo, z kosmetykami z tego postu. I koniecznie dajcie znać jaki jest Wasz najważniejszy kosmetyk do którego zawsze wracacie:)

sobota, 24 stycznia 2015

Opatrunek w kremie przeciw przesuszeniem SOS

Przyznaję się baz bicia, że kremów do rąk nie używam codziennie, ale raczej od czasu do czasu. Latem można śmiało powiedzieć, że zapominam o kremie do rąk, jednak jesienią wraca on do łask. A zimą już staram się o nim pamiętać codziennie. Ponieważ jak wiemy nasze dłonie narażone są na szereg szkodliwych działań, a zimą na mróz. Nie lubię rękawiczek i zakładam je bardzo rzadko dlatego muszę pamiętać o kremie.
Krem działa niczym opatrunek chroniący przed przesuszeniem: odżywia naskórek, łagodzi otarcia i długotrwale regeneruje nawet bardzo popękane i zniszczone dłonie. Formułę kremu wzbogacono o alantoinę i glicerynę, która jest silnym składnikiem nawilżającym. Krem działa niczym opatrunek chroniący przed przesuszeniem: odżywia naskórek, łagodzi otarcia i długotrwale regeneruje nawet bardzo popękane i zniszczone dłonie.
Jak już wspomniałam wyżej, dla mnie najlepszym kremem do rąk, będzie krem który nie trzeba używać piętnaście razy dziennie, a wystarczy mi np raz czy dwa dziennie. Ten krem kupiłam już rok temu i jak zaznaczyłam używam go głównie jesienią i zimą. Ma bardzo poręczną tubkę, małą, zamykaną na klik co jest najważniejsze w opakowaniach kremów do rąk. Do torebki również będzie idealny, bo ma tylko 50 ml. Do tego jest bardzo wydajny! Jest bardzo gęsty i już niewielka ilość wystarczy na pokrycie nim całych dłoni.
Zapach jest delikatny, mi podoba się bardzo. Krem bardzo szybko się wchłania, potrzeba dosłownie kilka minutek żeby móc wrócić do normalnych obowiązków. Co do działania... to świetnie nawilża dłonie, regeneruje. Dłonie są gładka, miękkie i w świetnej kondycji. Krem doskonale regeneruje zniszczone dłonie. Już po pierwszej aplikacja dłonie wyglądają lepiej, są zadbane, a podrażniona skóra jest zregenerowana.
Poleciłam go mojej przyjaciółce której skóra dłoni jest dużo bardziej wymagająca niż moja. Miała zawsze szorstkie dłonie, nie zależnie od pory roku, ponieważ jej dłonie źle reagują na środki czystości, a nie da się ich uniknąć. Już po pierwszym zastosowaniu tego kremu jej skóra zdecydowanie się zregenerowała, była nawilżona. Dłonie stały się gładkie i nawilżone. Od tego czasu używa tego kremu codziennie i jest z niego bardzo zadowolona, a problem z szorstkimi dłońmi zniknął. 
Polecam warto mieć go w swojej kosmetyczce, bo daje natychmiastowe działanie i poprawia kondycję naszych dłoni. Do tego ładnie pachnie, jest poręczny i bardzo wydajny! 
Jaki jest Wasz ulubiony krem do rąk?

niedziela, 11 stycznia 2015

Jeszcze zeszłoroczne denko

Zapasy coraz bardziej się kurczą, jest ich już naprawdę mało. Największą ich część stanowią maski do włosów te z Kallos są mega wydajne, a jeszcze zakupiłam dwie nowe z serii Agafi bo wszędzie są zachwalane, więc musiałam mieć je i ja:) kolejna część zapasów to masła i balsamy do ciała no i oczywiście kolorówka. Ale jest tego naprawdę mniej. A dziś pora na kolejne zużycia
Jak zawsze na plan pierwszy żele pod prysznic. Biedronkowa oceania o zapachu lawendy lubię te żele bo sprawdzają się całkiem ok, dobrze myją, nie wysuszają i do tego są tanie i łatwo dostępne. Jednak zapach lawendy dość szybko mi się znudził. Lawendy już nie kupię, ale inne zapachy pewnie tak.
Jak na denko przystało musi być żel z Isany z ekstraktem z czarnej porzeczki, zapach jest obłędny, miałam już kilka opakowań. Nie mam pojęcia czy nadal jest w ofercie. Ale sprawdza się bardzo fajnie. Na pewno będę do niego wracać.
I kolejny mój hit z Isany to olejek pod prysznic, pisałam o nim już x razy. Bardzo dobrze nawilża, jest tani jak barszcz, łatwo dostępny. Jedynym minusem jest tranowaty zapach, ale za działanie wybaczam mu to. Uwielbiam!
Peeling cukrowy do ciała z Hean ma mocne i ostre drobinki, jest dobrym zdzierakiem. Pachnie bardzo orzeźwiająco, łatwo się go wydobywa. W Naturze często pojawia się w promocji za około 5 złotych. Myślę, że jeszcze nie raz się spotkamy.
Orzeźwiający peeling do twarzy i ciała limonkowo-cytrusowy to bubel, bubel i jeszcze raz bubel. Żadnych właściwości ścierających, a do tego zapach kostki WC. Bubel!
Peeling do ciała Melon&arbuz Farmona jak na tą markę przystało zapach jest obłędny. Mocny zdzierak, tani, łatwo dostępny. Minusem jest opakowanie, twarde z którego ciężko wydobyć peeling mokrymi dłońmi. Ale już mam kolejne opakowania.
Peeling do rąk i stóp z Planet Spa, do dłoni tak, do stóp kompletnie się nie sprawdzi. Zapach jest taki sobie, opakowanie wygodne. Ja raczej do niego nie wrócę, głównie ze względu na zapach.
Z tych trzech żeli do golenia, wszystkie się u mnie sprawdzają i wszystkie idą jak woda. Jakoś nie umiem oszczędnie używać ani pianek ani żelu. Zdecydowanym faworytem spośród nich jest żel Gillete&Olay, ale do wszystkich będę wracać.
Również jeden z moich hitów to pianka do higieny intymnej z Green Phamracy, niestety nie widziałam jej ostatnio w żadnej drogerii. Jest bardzo delikatna, myje, odświeża, ma wygodne opakowanie i jest wydajna. Do tej z lawendą na pewno wrócę, do tej z akacją nie, ponieważ nie odpowiada mi jej zapach.
Już dawno temu kupiłam mgiełkę do ciała z Playboy. Zapach mi się znudził, ale ogólnie sprawdzała się całkiem fajnie. Ja więcej jej nie kupię.
Krem do twarzy Dermika, obietnic było wiele ale mało z nich się spełniło. Nie matuje i nie redukuje ani blizn ani żadnych zmian na twarzy. Plus za wygodne opakowanie, jednak jest to tylko dobry krem pod makijaż jakich wiele. Nie kupię.
I coś z osławionej serii Ziaji liście manuka żel do mycia twarzy ogromny plus za zapach, który uwielbiam. Spełnia wszystkie obietnice producenta bardzo dobrze oczyszcza i nie wysusza. Nie pozostawia uczucia ściągnięcia skóry. Już mam kolejne opakowanie.
Jeśli czytacie mnie często to wiecie, że moje włosy to drażliwy i problemowy temat. Po większości szamponów dostaje łupieżu, ale już jakiś czas moim ulubieńcem szamponowym jest szampon przeciwłupieżowy FarmonaMed, dzięki niemu pozbyłam się łupieżu i nie ma po nim żadnego śladu. Kosztuje nie wiele ponad 10 złotych, ale jest trudno dostępny niestety. Mój hit!
O odżywkach z Nivea czytałam bardzo wiele dobrego ja mam wersję do włosów suchych i zniszczonych. Sprawdza się świetnie, włosy po niej są miękkie, gładkie, bardzo dobrze się rozczesują. Mam kolejne opakowanie.
Hit wszystkich hitów to dla mnie odżywki do paznokci z Eveline, u mnie sprawdzają się genialnie. Paznokcie po nich są twarde, nie łamią się i nie rozdwajają i rosną bardzo szybko. Używam ich jako bazy pod lakier i nie zmienię na żadną inną! Hit hitów!
Eyeliner 2000 procent Eveline to pierwszy eyeliner którym kreski wychodziły mi równo i umiałam się nim posługiwać. Kosztuje mniej niż 10 złotych. Na razie jestem zakochana w eyelinerze z Rimmela, ale może i do tego jeszcze wrócę.
Kolejny hit ostatniego roku to u mnie podkład Rimmel stay matte, to już kolejna tubka. Bardzo dobrze kryje, nie wysusza, a do tego matuje. Dla mnie idealny!
Masełko do ust Nivea malinowe również bardzo lubię, sprawdziło się u mnie dobrze. Opakowanie jest jak dla mnie wygodne i praktyczne. Lubię te masełka.
Kolejnym masełkiem jest masełko do ust z Bielendy, niestety okazało się bublem, oprócz ładnego zapachu soczystej wiśni, nie ma żadnego plusa. Zero nawilżenia i pielęgnacji. Nie kupię.
Miałyście coś z mojego denka? Jak się u Was sprawdziło? A Wy już rozliczyłyście się ze starym rokiem?

środa, 7 stycznia 2015

Noworoczne rozdanie z kobieceszufladki

Dziś tak jak obiecałam Wam w poprzednim poście, mam dla Was rozdanie i kilka kosmetyków. Ostatnie rozdanie było już pół roku temu, więc dziś czas na kolejne. Tradycyjnie już zwyciężczynię wyłonię poprzez losowanie.
ROZDANIE TRWA OD 7 STYCZNIA DO 30 STYCZNIA!
Mam nadzieję że kosmetyki spodobają Wam się i chętnie weźmiecie udział w tym rozdaniu. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski. Zasady są proste wystarczy tylko być publicznym obserwatorem mojego bloga i dodać informację o rozdaniu i zostawić komentarz pod tym postem:)

Wzór zgłoszenia:

Obserwuję jako:

Mój e-mail:

Banner/ Notka: (link)

Zapraszam do udziału i powodzenia! Wystarczy tylko chwilka na zgłoszenie się:)

niedziela, 4 stycznia 2015

Biedronkowe plastry na nos

W Nowym Roku przychodzę do Was z pierwszym postem. Na samym początku chciałabym Wam złożyć życzenia wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia. Przede wszystkim spełnienia marzeń i dotrzymania założonych sobie postanowień!:) W tym tygodniu pojawi się również na pewno zaległe denko, jeszcze ubiegłoroczne i rozdanie, mam dla Was kilka kosmetyków. A dziś o plastrach na nos z Biedronki
Purederm Botanical Choice plastry na nos to skuteczna terapia oczyszczająca przeznaczona do odtykania porów i usuwania wągrów. Aktywna warstwa wnika głęboko w pory, dokładnie oczyszczając skórę z tłuszczu i zanieczyszczeń, pozostawiając skórę czystą i gładką. Już po pierwszym użyciu widoczna będzie poprawa stanu skóry, pory są szczelniejsze, czystsze i mniej widoczne.
Sposób użycia:
1. Dokładnie oczyść twarz. Usuń pozostałości makijażu i innych kosmetyków.
2. Wysusz ręce. Po otwarciu opakowania odklej z paska plastikową warstwę ochronną (użyj plastra od razu po odklejeniu).
3. Nawilż skórę nosa niewielką ilością wody. Jeżeli skóra nie będzie dostatecznie nawilżona, plastry mogą się nie przykleić.
4. Plaster połóż gładką stroną na wilgotnej powierzchni nosa i starannie dociśnij.
5. Pozostaw pasek na 10-15 min, aż do wyschnięcia ( plaster powinien być sztywny).
6. Złap za koniec i zaczynając od brzegów nosa pociągnij do środka, następnie energicznie pociągnij.
Użycie ich jest banalnie proste, ja staram się używać tych plastrów raz w tygodniu. Najczęściej podczas kąpieli czy prysznica. W opakowaniu jest ich 6 sztuk, z tego co pamiętam kosztowały około 8 lub 12 złotych (dokładnie nie pamiętam). Każdy plaster jest oddzielnie zapakowany, opakowanie z łatwością się rozrywa nawet mokrymi dłońmi.
Ja najczęściej zwilżam nos tonikiem. Pierwsze ale mam do zapachu. Pachnie okropnie chemicznie, wręcz śmierdzi. Dlatego podczas kąpieli nie jest to aż tak wyczuwalne, niż jak siedzimy np. przed telewizorem. Zapach nas na pewno nie zrelaksuje. Tego typu plastry miałam już raz z Marion, ale nie robiły kompletnie nic. O tych czytałam wiele pozytywnych opinii. I podpisuje się obiema rękami pod wszystkimi zapewnieniami producenta.
Na potwierdzenie działania mam dla Was dowód. Plastry faktycznie wyciągają wągry, idealnie oczyszczają nos. Efekty są widoczne już po zastosowaniu pierwszego plastra. Skóra jest bardzo dobrze oczyszczona, gładka. Już po ściągnięciu plastra czuć na nosie to oczyszczenie. Co ważne plastry te nie wysuszają, choć bardzo mocno przylegają do skóry.
Ja jestem z nich bardzo zadowolona. Nie są drogie, a różnica po ich zastosowaniu widoczna jest od razu. Jedyne do czego muszę się przyczepić to ten okropny zapach, ale jest to tylko jeden minus. Usuwają wągry i zaskórniki i nie podrażniają skóry. Został mi tylko jeden, ale na pewno kupię gdy tylko znów pojawią się w biedronce.
A Wy co o nich sądzicie? Macie jakiś swój hit lub dobry produkt kosmetyczny właśnie z Biedronki?