Obserwatorzy

wtorek, 30 kwietnia 2013

Mus kokosowo-bananowy Farmona

Już właściwie dziś rusza długi majówkowy weekend, niestety u mnie nie zapowiada się on zbyt kolorowo i przyjemnie. Dopadła mnie alergia, o której wcześniej nie miałam pojęcia, bolące gardło, tona chusteczek i straszny katar, który gdybym tylko miałam możliwość udusiłabym! Dlatego wizja weekendu kojarzy mi się tylko z łóżkiem;/
Dziś mam dla Was recenzję kokosowo-bananowego musu do ciała od Farmony!
Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o przyjemnej, jedwabistej konsystencji i urzekającym zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie olejku kokosowego i mleczka bananowego, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, na długo pozostawiając egzotyczny zapach słodkich owoców. Regularne stosowanie kokosowego musu do ciała daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry. Bogata receptura doskonale nawilża, odżywia i regeneruje skórę, przywracając jej aksamitną gładkość i delikatność, a wydobyta z wnętrza egzotycznych owoców, słodka kompozycja zapachowa zapewnia energię i witalność oraz wprowadza w doskonały nastrój.
 Opakowanie to standardowy słoiczek, z którego z łatwością można wydobyć produkt i zużyć go do końca. Zabezpieczony jest sreberkiem, mamy pewność że nikt nam w nim nie grzebał, a z drugiej strony nijak nie wyczujemy przez to sreberko zapachu. Co do zapachu to zdecydowanie nie jestem jego fanką. Ogólnie nie przepadam za kokosem, ale w tym połączeniu wyczuwam coś chemicznego. Zapach bardzo długo utrzymuje się na skórze. To pierwszy mus z jakim mam do czynienia i jego konsystencja mnie trochę zawiodła, po prostu inaczej go sobie wyobrażałam. Bardzo dobrze się rozprowadza i bardzo szybko wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Bardzo dobrze nawilża i koi podrażnienia. Jego wadą jest mała wydajność, bardzo szybko go ubywa! Jako produkt nawilżający polecam, chociaż ja do niego nie wrócę ze względu na zapach, chociaż fanki kokosa będą zadowolone.
A Wy co o nim sądzicie? Lubicie takie zapachy?

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zapraszam na pierwsze rozdanie:)

Witajcie, dzisiaj mam dla Was pierwsze na moim blogu rozdanie. Powiedzmy, że jest to majowe rozdanie, które będzie trwało od dzisiaj do 30 maja, a wyniki zostaną ogłoszone na Dzień Dziecka, no bo przecież każda z nas jest gdzieś tam w środku dzieckiem i prezent z tej okazji nigdy nie zaszkodzi:)
Mam nadzieję, że chętnie weźmiecie udział, a wystarczy być publicznym obserwatorem bloga. A co dokładnie znajduje się w paczuszce do wygrania?
Kuracja wzmacniająca Rzepa z Joanny
Jedwab w płynie Green Pharmacy
Naturalny oliwkowy krem do rąk i paznokci Ziaja
Masło do ciała Róża piżmowa i Zielona herbata
Krem do intensywnej pielęgnacji ciała z mocznikiem Isana
Lakiery do paznokci Golden Rose nr 31 i Alkemika nr 181
Wazelina kosmetyczna do ust poziomkowa Flos Lek
Cienie do powiek Virtual Quattro 075
Cienie do powiek Pierre Rene 2effects no.23 Tropic Coctail
Rozświetlająco-brązujący puder do twarzy Virtual 141
Hydrożelowe płatki pod oczy Marion
Maseczki Lirene nawilżenie i odżywienie
Kremowy peeling do twarzy z ziarenkami truskawek i z ziarenkami winogron Marion
Aby brać udział w losowaniu trzeba:
Być publicznym obserwatorem bloga, oraz dodać baner lub informację o rozdaniu.
Wzór zgłoszenia:

Obserwuję jako:

Mój e-mail:

Banner: (link)

Mam nadzieję, że nagrody Wam się spodobają i chętnie weźmiecie udział. Wystarczy tylko chwila, żeby się zgłosić! Powodzenia!
P.S. Wygraną wysyłam tylko na terenie Polski.

sobota, 27 kwietnia 2013

Było denko, więc czas na zakupy:)

Tak jak zawsze po denku trzeba uzupełnić zapasy i dokupić kilka kosmetyków. Te zakupy są takie uzbierane z dość długiego czasu, bo prawie z dwóch miesięcy i nie ma ich zbyt dużo. Po spotkaniu blogerek w Rzeszowie, mam ogromne zapasy kosmetyków i do drogerii wchodziłam znacznie rzadziej.
Mój ulubiony peeling z Synergen został niestety wycofany, więc musiałam poszukać godnego następcy, po wielu pozytywnych opiniach zdecydowałam się na Morelowy peeling ultra oczyszczający Soraya. Zdenkowałam tonik z Nivea, a na jego miejsce pojawił się Tonik bezalkoholowy Melisa, po pierwszym użyciu już mogę powiedzieć, że chyba się polubimy, ma bardzo ładny zapach i świetnie oczyszcza i odświeża. Jeśli chodzi o temat włosów, to moje są ciągle suche i zniszczone, ratuje ich czym się da i do kolekcji grupy ratowniczej dołączyła Odżywcza kuracja z marokańskim olejkiem arganowym Avon. Patyczki do korekty makijażu z Cleanic to już moj stały ulubieniec, zawsze jak się kończą sięgam po nie znowu, kosztują około 3 złotych i są świetne. Oraz papierowy pilnik z Donegala, miałam jeden byłam z niego bardzo zadowolona i zaginął, szukałam go wszędzie, dopiero jak kupiłam następny się odnalazł:)
Krem do stóp z mocznikiem z Isany wypróbowałam już kiedyś i mogę go polecić, jak dla mnie świetny krem za kilka złotych, który bardzo dobrze nawilża. Jak wiecie bardzo lubię wszelkie olejki pod prysznic i kupiłam już kolejny z serii Isana Med żel pod prysznic z olejkiem pomarańczowym już mogę powiedzieć, że w przeciwieństwie do dwóch poprzednich olejków które miałam z Isany, ten pachnie bardzo ładnie. Dezodorant w kulce niepozostawiający śladów z Isany skusiła mnie promocja, kosztował około 3 złotych, więc postanowiłam zaryzykować. O ile żele z Isany uwielbiam, tak tych olejków pod prysznic jeszcze nie miałam, wybrałam wersję Melon i gruszka, ale zapach mi nie do końca pasuje.
Jestem strasznie nie cierpliwa i to mój największy problem, jeśli chodzi o malowanie paznokcie, z pomocą przychodzi mi osuszacz do lakieru z Sensique sprawdza się bardzo dobrze i faktycznie przyśpiesza wysychanie lakieru i co najważniejsze że nie zostawia tłustej warstwy, jego jedynym minusem jest zapach kokosa. Kolekcja lakierów się w ostatnim czasie bardzo wzbogaciła i znalazły się w niej Hot colors 186 MySecret, sławny lakier z kolekcji blogerskiej o pięknym błękitnym kolorze i blady róż, chociaż kiepsko kryjący z Lovely.
 Jak widać z lakierami poszalałam i będę ich teraz w drogeriach omijać, bo przestały się mieścić w pudełeczku. Kolejny to idealna czerwień Eveline 574, i mieniący się lakier nie wiem jak go dokładnie określić różowo-czerwony z drobinkami też Eveline 489.
I to tyle z moich ostatnich zakupów, jak widać królują lakiery, które będę się starała teraz omijać, bo ja wiemy najciężej jest dobić w nich do denka, a kolekcję już mam pokaźną.
Miałyście coś? Co sądzicie? Jak Wasze zakupy w ostatnim miesiącu małe czy raczej duże?

wtorek, 23 kwietnia 2013

Lidl też poszedł śladem Biedronki

Dziś post, z serii wieści z frontu! Donoszę, że Lidloszedł śladem Biedronki i też ma dla nas kosmetyki Soraya i Perfecta, na pierwszy rzut oka ceny są bardzo przyjemne i niższe niż drogeryjne. Ja dowiedziałam się o tej promocji dzisiaj i dziś też zamierzam się tam wybrać. Oferta ta trwa dopiero od wczoraj, więc myślę że wszytko jeszcze jest. A co można znaleźć:
Balsamy do ciała z serii Piękne Ciało, które kuszą już samym opakowaniem, ja miałam i nie zbyt mi się podobał, chociaż zapach miał śliczny. Kosztują 9,99zł!
Podkłady w wersji matującej i kryjącej też za 9,99zł, nic jeszcze o nich nie słyszałam. Może któraś z Was wie, czy są warte uwagi?
Nawilżający krem wygładzający pod oczy za 7,99zł
Maseczki w wersji XL o pojemności 10 ml i osławione na wielu blogach peelingi, też 10 ml, za 1,55zł, moim zdaniem na prawdę się opłaca!
I właśnie na widok tych peelingów, zaświeciły mi się oczy, już od dawna chciałam je wypróbować ale jakoś nie było nam po drodze. Za to teraz na pewno będą moje! Pojemność to również wersja XL czyli 250ml, dostępne we wszystkich wersjach za 14,99zł
Masła do ciała i musy, również w wersji XL 250ml, za 9,99zł, także dostępne w kilku wersjach.
To tylko część z asortymentu jaki przygotował dla nas Lidl, całość możecie obejrzeć sobie tutaj moim zdaniem gazetka jest warta uwagi. Na pewno kupię peeling oraz maseczki i peelingi do twarzy w saszetkach, ponieważ nigdy nie miałam.
A Wy co sadzicie o tej promocji? Co kupicie? Polecacie lub odradzacie coś?

niedziela, 21 kwietnia 2013

Kolejne denko

Dziś kolejna już odsłona denka, bardzo polubiłam tego typu posty, wiem co mi ubywa, jak długo coś zużywam i zwyczajnie robi się miejsce na kolejne lub nowe kosmetyki. Z ciekawości sprawdziłam na blogu ile czasu zajęło mi to denko i okazało się, że dwa miesiące! Ja jestem bardzo zadowolona z zużyć, denko weszło mi już w krem i rzadko kiedy zapominam coś wrzucić do denkowej reklamówki.
Tak się prezentuje całość, a teraz pokażę Wam co się znalazło dokładnie i co o tym myślę.
Peeling do skóry wrażliwej Synergen był to mój ulubieniec, niestety został wycofany i nie można go już dostać. Był bardzo mocnym zdzierakiem za co go pokochałam, do skóry wrażliwej kompletnie się nie nadawał. Śmiało można było go wykorzystać też jako peeling do stóp i w tej roli też sprawdzał się świetnie.
Naturalny oliwkowy odżywczy krem pod oczy i na powieki Ziaja bardzo wydajny, świetnie nawilżał, ale niestety nie robił nic z cieniami pod oczami, będę szukać dalej swojego ideału.
Oczyszczająca maseczka do twarzy Avon maseczka jest typu peel of, nie polubiłyśmy się, nie lubiłam czekać aż zastygnie i nie przynosiła żadnych efektów. Na pewno nie kupię.
Tonik odświeżający Nivea była z niego zadowolona, świetnie oczyszczał i odświeżał, a przy tym nie wysuszał i nie powodował uczucia ściągnięcia, ale będę próbować jeszcze inne toniki.
Olejek pod prysznic IsanaMed gorszy niż jego brat (ten pomarańczowy), zapach miał do zniesienia, nie drażniący nosa, dobrze mył ale nie nawilżał, moim faworytem jest zdecydowanie ten pomarańczowy olejek z Isany mimo zapachu.
Dwufazowy olejek do kąpieli miał cudowny zapach, wytwarzał dużo piany, był świetnym umilaczem kąpieli.
Żel pod prysznic jogurtowy Isana już dobrze wiecie, że żele Isany są moimi ulubieńcami, świetnie myją, nie wysuszają, a przy tym mają dużo zapachów do wyboru.
Arbuzowy żel pod prysznic Avon zadziwiająco wydajny, idealnie nadawał by się na lato, dzięki orzeźwiającemu zapachowi, dobrze mył i nie wysuszał. Byłam z niego zadowolona, ale pozostanę wierna żelom Isany:)
Przeciwłupieżowy szampon Green Pharmacy jestem jego wielką fanką, to już moja któraś butelka z kolei, dzięki niemu pozbyłam się łupieżu. Na pewno ze mną zostanie na długo.
Piernikowy peeling do ciała Farmona na początku bałam się zbyt słodkiego zapachu, który będzie zbyt uciążliwy, ale bardzo się myliłam zapach był przyjemny, nie było w nim ani grama chemii. Bardzo dobrze zdzierał, ale jego jedyny minus to, że był niewydajny.
Żurawinowy peeling do ciała Alterra okazał się ogromnym bublem, nawet jako peelingujący żel się nie sprawdził. Nie polecam
Balsam do ciała wyszczuplająco-antycellulitowy na początku byłam z niego zadowolona, dobrze nawilżał, zapach miał bardzo ładny, no i opakowanie które przyciągało wzrok, jednak z czasem bardzo ciężko było mi go zużyć. Oczywiście żadnych właściwości wyszczuplających nie miał, nawet na to nie liczyłam, nie polecam.
Zmywacz do paznokci z Carrefour kupiłam przy okazji zakupów spożywczych, ponieważ nie miałam a musiałam jakiś kupić. I jestem nim zachwycona! Przelałam go do buteleczki z pompką i sprawdza się świetnie, jest wydajny i bardzo dobrze zmywa nawet ciemne lakiery.
Lakier z ados piękna czerwień, niestety długo już go miałam i nie nadaje się do dalszego malowania.
Lakier z Eveline 496 to mój ulubiony nudziak, na pewno kupię go znowu, gdy tylko spotkam.
Fluid kryjący dla skóry wrażliwej 507 bardzo dobrze krył, dość długo się utrzymał, jedyne co mnie w nim drażni to jego zapach, który ciężko mi do czegoś porównać ale jestem na nie!
Maskara superSCHOCK nie byłam z niej zadowolona, sklejała, robiła grudki, jestem na nie!
Pogrubiająca maskara z Essence moim zdaniem bardzo dobra, pogrubiała rzęsy, ładnie je rozdzielała i kosztuje około 10 złotych.
Eyeliner żelowy z Essence hit wielu blogerek, ja nie umiem z nim współpracować, robiłam do niego kilka podejść i za każdym razem okazywały się porażką, przeleżał dłuższy czas i wreszcie ląduje w koszu.
Puder transparenty Eveline kupiłam go już jakiś czas temu w zestawach w biedronce i jestem z niego bardzo zadowolona, następny już czeka w kolejce.
A jak u Was denko? Lubicie czy nie jesteście fankami takich postów? Miałyście coś, co sądzicie?

piątek, 19 kwietnia 2013

Krem do twarzy który okazał się bublem

Dziś recenzja do której bardzo długo się zbierałam i ciągle odkładałam na później, dlatego że sama nie wiem co o nim myśleć. Jest to już ostatni kosmetyk jaki dostał do przetestowania od od BingoSpa i z tych trzech jakie sobie wybrałam moim zdaniem najgorszy. Ogólnie lubię tą firmę i bardzo żałuję, że nie jest dostępna w stacjonarnych sklepach, co znacznie ułatwiłoby nam zakupy.
zawiera olej z kukurydzy. Polecany dla cery mieszanej, tłustej oraz problematycznej (np. zmiany trądzikowe)
  • olej z kukurydzy BingoSpa zawiera 55-65% kwasu linolowego, 12-14% kwasu palmitynowego, 4% kwasu stearynowego, 29% kwasu olejowego oraz dużą ilość witaminy E ( do 1g/kg). Polecany zarówno dla skóry tłustej, mieszanej, dojrzałej, jak i suchej, wrażliwej czy zmęczonej. Posiada właściwości odżywcze, uelastyczniające, łagodzące, poprawia mikrokrążenie w skórze.
  • Pheohydrane® - kompleks wyciągów z Laminaria Digitata (listownica palczasta) i Chlorella vulgaris; głęboko nawilża, odbudowuje obecny w skórze NMF i restrukturyzuje płaszcz hydrolipidowy; wspomaga utrzymanie odpowiedniego poziomu nawilżenia na długi czas. Jest jednym z najefektywniejszych kompleksów algowych; ma działanie nawilżające jeszcze przez 7 dni po zakończeniu stosowania.
Krem BingoSpa to krem o lekkiej i delikatnej konsystencji. Szybko się wchłania. Dzięki niemu cera staje się jedwabiście gładka oraz wyraźnie poprawia się jej sprężystość i jędrność.
Krem zamknięty jest w słoiczku, klasyczne opakowanie jak najbardziej jest wygodne. Na etykietce znajdziemy wszystkie najpotrzebniejsze informacje, jak skład, opis i datę ważności. Krem jest o dość dużej pojemności jak na standardowe kremy do twarzy bo aż 100g. Ma lekką konsystencję, troszkę żelową. Zapach jest bardzo delikatny, ale nie potrafię go do niczego porównać. Krem wchłania się bardzo szybko, nie zostawia żadnej tłustej warstwy, a delikatną aksamitną powłoczkę na twarzy. Bardzo dobrze sprawdza się pod makijaż. I na tyle byłoby plusów, niestety bardzo słabo nawilża. Nie zapycha, ale też jak już wspomniałam nie nawilża jakoś specjalnie. Moim zdaniem to bardzo przeciętny krem, ja go nie polecam.
Miałyście go? Co o nim sądzicie? Jakie kremy do twarzy polecacie?

wtorek, 16 kwietnia 2013

Apokalipsa w kolorze nude

Dziś mam dla Was Apokalipsę od Rimela, przyznam że od początku gdy weszły te lakiery do ust, byłam nimi bardzo zaciekawiona. Mocne i bardzo soczyste kolory rzucały się w oczy z efektem wielkiego wow. Te intensywne kolory podobają mi się na Waszych ustach, ja czuję się w mocnych kolorach nie swojo (choć może się to zmieni), dlatego dla mnie idealne są róże i właśnie odcienie nude...
Koniec koloru jaki znałaś do tej pory! Wstrząsająco głębokie odcienie i zjawiskowo gładki połysk. Nowa szminka w płynie łączy w sobie najlepsze koncepcje szminki i błyszczyka - soczysty płyn z czystymi pigmentami koloru o bogatym kolorze, fenomenalny połysk i wyjątkowy komfort, który utrzymuje się przez cały dzień. Formuła szminki sprawia, że usta mają wyjątkowo mocny i odważny kolor. Nowa szminka w płynie, APOCALIPS, to kremowa i odżywiająca konsystencja, która za jednym pociągnięciem fantastycznego, nowego aplikatora z mikro-zbiorniczkiem, łatwo i równomiernie się rozprowadza, pozostawiając usta w pięknym kolorze oraz nawilżone godzina po godzinie. To koniec znanego dotąd koloru.
Już na pierwszy rzut oka, Apokalipsa zyskuje opakowaniem, które jest bardzo eleganckie i nowoczesne. Zabezpieczona jest naklejką z numerem koloru, co daje nam gwarancje, że nikt wcześniej nie otwierał, ani nie próbował na sobie, co dowodzi również szyjka która przed premierowym otwarciem jest jeszcze czysta. Mój odcień to typowy nudziak (Phenomenon ) dla mnie z całej tej gamy kolorów wydaje się być najlepszy, bo ciemne choć mi się podobają to się w nich niezbyt dobrze czuje. 
Zapach jest mało wyczuwalny, a co do aplikacji to potrzebujemy lusterka i trochę cierpliwości. Trzeba bardzo precyzyjnie malować usta, ponieważ bardzo łatwo wyjechać sobie poza linię ust a przy tym "maże się" i zostawia smugi, co najważniejsze nie lepi się. Ale nasze usta muszą być w świetnej kondycji ponieważ Apokalipsa wchodzi w załamania i bardzo mocno podkreśla nawet malutkie skórki. Zgadzam się z producentem co do świetnego połysku i zbiorniczka, który naprawdę fajnie się sprawdza i dozuje nam ilość w sam raz:) Trwałość też nie zachwyca, utrzymuje się około 3 godzin, przy jedzeniu i piciu ściera się  dość nierównomiernie. Z tego co czytałam te ciemniejsze kolory spisują się lepiej od odcieni nude. 
A Wy co sądzicie o Apocalipsie? Jakie są Wasze kolory?

piątek, 12 kwietnia 2013

Tajemnicza broń na "nieproszonych gości"

Kłopot z nieprzyjemnymi niespodziankami pojawiającymi się w najmniej oczekiwanych momentach, dosięga wiele z nas. Ciężko znaleźć choć parę takich z nas, które nie miały ani razu takiego problemu. Ja miałam już bardzo różne tego typu preparaty punktowe na wypryski, a ten jest już moją kolejną bronią w walce o doskonałość Vichy Normaderm Hyaluspot
Punktowy preparat szybko zwalczający miejscowe niedoskonałości. Działa antybakteryjnie i daje efekt `izolującego plastra`. Formuła z kwasem hialuronowym tworzy ochronną i izolującą warstwę niewidoczną na powierzchni skóry. Kwas salicylowy + LHA zwalczają bakterie. Odpowiedni dla skóry wrażliwej. Hipoalergiczny. Testowany pod kontrolą dermatologiczną. Zawiera wodę termalną z Vichy. Bez parabenu. Świeża, żelowa konsystencja nie pozostawia śladu na skórze.
Sposób użycia: nakładać przy użyciu aplikatora na miejscowe zmiany. Stosować rano i wieczorem. Nie powoduje powstawania zaskórników. Omijać okolice oczu.

Opakowanie to miękka tubka, zakończona metalową końcówką, która bardzo przyjemnie chłodzi. Nie trzeba nawet wkładać do lodówki, chociaż wtedy efekt chłodzący byłby na pewno dużo intensywniejszy. Ja jak już wspomniałam nie trzymam go w lodówce, a normalnie z resztą kosmetyków i efekt chłodzący końcówki się utrzymuje. Preparat ten ma postać bezzapachowego żelu. Ja nakładam go w zależności od potrzeb, ale najczęściej na wieczór po oczyszczeniu twarzy i rano pryszcz jest już niewidoczny. W razie jakiegoś niespodziewanego gościa można też nałożyć pod makijaż, poczekać około 10 minut aż się wchłonie i nałożyć korektor i podkład. Produkt jest bardzo wydajny. Jedynym minusem może być cena, tubka zawiera 15 ml, a kosztuje około 40 złotych. W moim przypadku radzi sobie świetnie i jak najbardziej polecam:)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Krem do stóp w stylu eco!

Dziś mam dla Was recenzję kuracji do stóp od Sylveco. Pierwszy raz o tej firmie usłyszałam na spotkaniu blogerek, na które przybyła Pani która tą firmę reprezentowała. Opowiadała bardzo ciekawie o samej firmie, jak i kosmetykach i jak są one tworzone, dużo jej historyjek zapadło mi w pamięć, a w szczególności jedna. Opowiadała o założenie tu jej firmy, która na początku produkowała impregnat do drewna z jak najbardziej naturalnych składników...tak tak mnie też to zaciekawiło. W związku z dużą konkurencją na rynku, firma postanowiła przerzucić się na kosmetyki z naturalnych składników. Pomyślałam sobie najpierw impregnat teraz kremy, no i w domu od razu rozpakowałam ten kartonik i postanowiłam, od razu się z nim zapoznać bliżej:)
Zestaw zawierający regenerujący krem do stóp oraz parę bawełnianych skarpetek, przeznaczony do profesjonalnej, kompleksowej pielęgnacji suchej i zniszczonej skóry. Hypoalergiczny regenerujący krem do stóp, zawierający tylko naturalne składniki, przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji suchej i zniszczonej skóry. Intensywnie i głęboko nawilża, natłuszcza i zmiękcza zrogowaciały, popękany naskórek. W skład kremu wchodzą roślinne ekstrakty aloesu i brzozy, które łagodzą podrażnienia, a olejek rozmarynowy działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo, odświeżając skórę.
Krem dostajemy w pudełeczku, razem z parą bawełnianych skarpetek, z których bardzo się ucieszyłam. Zamknięty w dość twardej tubce na zatrzask, co jest na duży plus, bo nie cierpię tubek zakręcanych to po prostu zmora. Zapach jest specyficzny, typowy dla sklepu zielarskiego jak do niego wchodzimy, mi nie przeszkadza. Na początku obawiałam się o wydajność, że taka mała tubeczka 75ml, starczy mi na bardzo krótko, ale nie potrzebnie bo wydajność jest całkiem niezła. Krem ten ma gęstą konsystencję i jest dosyć tłusty. Sam krem wchłania się dosyć długo, ale ja od razu po posmarowaniu zakładam dołączone skarpetki i tak śpię całą noc. Chociaż na początku ciężko mi się było przyzwyczaić do tych skarpetek:) Krem ten świetnie nawilża stopy, są zdecydowanie gładsze, a także miękkie i miłe w dotyku, już po pierwszym zastosowaniu, a przy regularnym stosowaniu te efekty są jeszcze lepsze! Stopy są zregenerowane, świetnie nawilżone, gładkie bez żadnych zgrubień czy przesuszeń. Można go kupić na na stronie internetowej sklepu lub w sklepach zielarskich. Ja na pewno będę do niego wracać bo mnie zachwycił!
A Wy znacie tą firmę? Co jest Waszym ulubieńcem do stóp?




czwartek, 4 kwietnia 2013

Nawilżanie pod prysznicem?

Dziś kolejna recenzja od Bingo Spa, których pewnie macie już dość, bo widać ich na wielu blogach. Kolejnym kosmetykiem jaki wybrałam sobie do testów jest Mleczko pod prysznic z jedwabiem dostępne tutaj. Jak wiecie jeśli chodzi o balsamowanie jestem strasznym leniem, czy to mleczko mi to ułatwiło?
Jedwab BingoSpa pomaga  zachować wilgoć na powierzchni skóry wywołując efekt przyjemnego i długotrwałego uczucia świeżości oraz gładkość - skóra staje się przyjemna w dotyku i nadjedwabiście gładka i urokliwie pachną. Aminokwasy wchodzące w skład jedwabiu wnikają do wnętrza wierzchniej warstwy skóry, zwiększając i utrwalając, efekt głębokiego nawilżenia ( głęboki efekt kondycjonujący).
Polipeptydy - również będące składnikiem jedwabiu BingoSpa - posiadają silne właściwości błonotwórcze, tworzą cienki film ochronny na powierzchni skóry hamując utratę wody transepidermalnej.

Zacznę od opakowania i to jego pierwszy minus, wykonane jest z twardego plastiku, choć w przypadku wydostania mleczka pod koniec nie było większych problemów, to zakrętka jest okropna! Jest wykonana z kiepskiego materiału, który przecieka, już w paczce wylało się troszkę przez nią. Chociaż za to cała paczuszka pachniała cudnie!:)Otwór jest dość duży, więc łatwo wylać za dużo, ale można się do tego przyzwyczaić i kontrolować to. Gdyby zamiast tej zakrętki była pompka byłoby super. Zapach jest śliczny i bardzo delikatny, a przy tym dość długo utrzymuje się na mojej skórze. Mi bardzo przypadł do gustu. Mleczko ma dość gęstą konsystencję. Jest bardzo wydajne, nie wielka ilość starcza by umyć całe ciało, a przy tym świetnie się pieni. Myje bardzo dobrze, ale nawilża raczej kiepsko. Czuć, że skóra jest nawilżona i pokryta taką jakby satynową powłoczką, ale wymaga jeszcze nawilżenia balsamami. Przy suchej skórze na pewno się nie sprawdzi, ale ja z tym mleczkiem bardzo się polubiłam!
A Wy co najbardziej lubicie używać pod prysznicem?

wtorek, 2 kwietnia 2013

Maska intensywne wygładzanie od Ziaji

Kiedy w ostatnim poście zakupowym pokazałam Wam tą maskę, bardzo dużo z Was było ciekawych jak się sprawdzi, więc dziś recenzja maski intensywne wygładzanie od Ziaji. Wpadła w moje ręce, jak zwykle pod wpływem magicznego słowa promocja:) nic wcześniej o niej nie czytałam, ale postanowiłam zaryzykować. Niestety albo i stety maski były już bardzo przebrane i wybór był dość ograniczony, więc zdecydowałam się na tą, zawsze marzyły mi się włosy proste jak druty.
Skoncentrowany preparat o niskim pH, który zamyka łuski i regeneruje włosy aż po same końce. Doskonale wygładza otwarte łuski włosów. Dodaje blasku od nasady aż po końcówki. Aktywnie nawilża i uelastycznia włosy. Nadaje włosom wyjątkową miękkość. Zawiera prowitaminę B5 i proteiny jedwabiu.
Zawsze chętnie używam i kupuję nowości od Ziaji, ponieważ mają moim zdaniem mają bardzo dobre kosmetyki w atrakcyjnych cenach. Maska zamknięta jest w wygodnym słoiczku, jak wiecie ja bardzo lubię takie opakowania i zabezpieczona sreberkiem. Zapach ma bardzo ładny i delikatny, który nie utrzymuje się na włosach. Konsystencja trochę przypomina budyń, jest zwarta i nie ucieka między palcami. Jest wydajna, już nie wielka ilość starcza na całe włosy. Działanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, włosy po niej są wygładzone, miękkie i sypkie. Nie obciąża włosów. Najważniejsze jest to, że nie ma problemu elektryzowania się włosów (a niestety pod czapką dość często się to zdarza), oraz puszenia. Używałam tej maski na dwa sposoby, zarówno na krótko około 5 minut i na dłużej około 40 minut, zakładam czepek i ręcznik i tak daje zdecydowanie lepsze efekty. Na jej korzyść przemawia również cena około 6-8 złotych. Ja na pewno wypróbuję jeszcze inne wersje:)
A Wy jakie maski do włosów lubicie najbardziej?